PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=497211}

Koń turyński

A Torinói ló
7,5 4 605
ocen
7,5 10 1 4605
7,8 25
ocen krytyków
Koń turyński
powrót do forum filmu Koń turyński

Proszę o zrozumienie

użytkownik usunięty

Czym jest "Koń turyński"? Nie wiem czy to "zjawisko" można jeszcze nazwać filmem. Niby jest
jakaś fabuła (raczej nieskomplikowana), mamy przesłanie, jednak obraz ten nie umie
zaciekawić, nie daje szansy widzowi wczuć się w historie.

Tak jakbyśmy czytali traktat filozoficzny. Sam miąższ - nie ma w ogóle skórki. A to właśnie
patrząc na nią, decydujemy o tym, czy owoc jest godny skonsumowania, czy też nie. Czasami
jej wygląd wpływa na ocenę miąższu, a są czasem i tacy, którzy jedzą samą skórkę
pomarańczy, bo miąższu tak naprawdę nie ma, wydaje mi się, że są dziwacy, co nierzeczywisty
miąższ jedzą i wcale się tym nie przejmują. Czy więc, "Koń turyński" jest owocem, co nie ma
miąższy i nawet nie ma skórki? W tym tkwi problem, że właśnie ten miąższ ma. Dlatego tak
naprawdę, nie umiem ocenić scenariusza tego filmu, gry aktorskiej, czy nawet pracy kamery,
gdyż to wszystko jest nieistotne, ważna jest sama teza. Lecz nie mogę skrytykować samej
koncepcji, bo przecież obraz ten do czegoś prowadzi, ma jakieś przesłanie.

Wiem... Zdaję sobie sprawę z tego, że takie "coś" może stać się dla jakiejś grupy ludzi czymś
niezwykłym i niepowtarzalnym. Ale czy to nadal film? To jest coś dużo bardziej wymagającego.
Albo może coś po prostu skromniejszego? Może za kilka lat ludzie specjalnie nazwą to
"zjawisko".

Nie oglądałem innych filmów Tarra. Jeśli wyglądają one podobnie do "Konia turyńskiego", to
prawdę mówiąc nie jestem już nimi zainteresowany. Obraz ten w miarę mi się podobał i nie
żałuje tego, że go obejrzałem. Jednak nie wiem, czy jestem gotów na następny, podobny do
tego film (szczególnie, gdy trwa on siedem godzin).

Ciekawi mnie wasze zdanie na ten temat.

Polecam Szatanskie Tango, Czlowiek z Londynu i Potepienie. Ogladajac te filmy na pewno zauwazysz pewne podobienstwa do Konia turynskiego, ale z pewnoscia bardziej przypadna ci do gustu. Mnie sam Kon turynski nie zaciekawil. Jest jak dla mnie jednym ze slabszych dziel Bela Tarra. Oczywiscie stoi na przyzwoitym poziomie, ale porownujac go do Szatanskiego tango to niebo a ziemia.
7 godzin? To nie zaden minus, to ogromny plus. Plus, ze ktos stworzyl tak wybitne dzielo dajac nam az 7 godzin rozrywki. Osobiscie rozbilem sobie film na 2 czesci. 1 czesc skonczylem na wymianie spojrzen miedzy Irimiasem a Kranerem i od tego momentu wznowilem film na drugi dzien.
Oczywiscie jesli nie lubisz filmow niemal pozbawionych dialogow to ten film ci sie nie spodoba. Jest duzo hipnotyzujacych ujec. Dodajac do tego wszystko fragmentaryczna strukture powstaje prawdziwe dzielo. Calego filmu od A-Z nie rozszyfrowalem, film jest ciezki w odbiorze, ale zamierzam go obejrzec jeszcze raz w niedalekiej przyszlosci.

użytkownik usunięty
dani2706

Dobrze, że mnie to nie dotyczy, nie muszę przynajmniej bronić swoich racji.

Spoko, mam nadzieję, że pomogłem :) Czyż taka dyskusja nie jest lepsza niż bezsensowne wykłócanie się? :) Fajnie, że znaleźliśmy jakiś punk zaczepienia w naszych dyskusjach. Jak obejrzysz Szatanskie Tango to służę pomocą i liczę na miłą konwersację, wymianę zdań na poziomie :)

Pozdrawiam :)

użytkownik usunięty
dani2706

"porownujac go do Szatanskiego tango to niebo a ziemia."
Zgodzę sie, konik zdecydowanie lepszy :)

użytkownik usunięty

Tak? Słyszałem od kogoś, że "Szatańskie tango" jest jego najlepszym filmem. Oglądałeś jeszcze inne produkcje Tarra? "Koń" najlepszy?

użytkownik usunięty

Widziałem tylko "KT" i "ST". Moim zdaniem konik lepszy jako całość, bo tango co prawda ma masę lepszych sekwencji, ale tez tych gorszych.

użytkownik usunięty

Film to ciekawe zjawisko, bo mozna je modelować według własnego widzimisię... Tarr robi prawdziwe kino, pokazuje swiat takim, jaki jest.
Czemu ufamy tym utwierdzonym juz wizjom kina, czemu definicja jest juz nakreślona, czesto narzucona na twórców, czemu korzystają juz z gotowych schematów? Przeciez kino jest jak oceany, ktore ciagle odkrywamy. Konwencji jest masa i błędem jest nie szukanie nowatorskich zastosowań, form i wizji. Moim zdaniem "Koń turyński" zasługuje na miano "film" jak zaden inny. Bardzo odkrywcze i mądre kino.

użytkownik usunięty

Nie wiem, czy można je modelować według własnego "widzimisię". Jest jakąś granicą pomiędzy dramatem, a komedią. Patrzę na dwa tytuły: "Forrest Gump" i "Koń turyński". Co mają one ze sobą wspólnego? Oba te filmy są dramatami... Wydaje mi się, że istnieje jakąś granica, ktorą według mnie Tarr przekroczył.
Trzeba przypomnieć, iż kino nie ma za główny cel pokazywanie świata takim, jakim jest. Już pierwsze produkcję filmowe ukazywały świat inaczej, niż rzeczywiście wygląda.

użytkownik usunięty

Kino to sztuka, ktora nie ma określonych reguł! Nie mozna powiedzieć, ze główną funkcja kina nie jest odzwierciedlenie rzeczywistosci i odwrotnie. Przeciez tu nie ma nakreslonych granic, ale tendencja do bierności jest dzis bardzo powszechna. Dzis tylko artyści tworzą kino, bo pozostali to twórcy, ktorzy boja sie wedrowac tam gdzie nie był jeszcze nikt. Nawet nie próbują pokazać swojej wizji w sposob niekonwencjonalny, tylko korzystają z gotowców. Kino rozwija się od x lat i przez cały ten okres powstawały pewne normy, standardy, ktore bardzo ograniczają twórców, bo wlasnie widzą ów granicę! Rzekoma granica to tylko wymysł społeczeństwa, ogół "utwierdzeń", przyzwyczajeń!
Masz wątpliwości do tego czy mozna modelować obraz wg własnego widzimisie, skąd w tobie ta wątpliwość? Przeciez to nic innego jak strach i współcześni twórcy rowniez go odczuwają. Jest to strach przed odkrywaniem, jakby nie patrzec czymś bardzo pozytywnym!
Wczesne kino jest nieporównywalnie lepsze od współczesnego, a to dlatego, ze wtedy twórcy nie mieli gotowcow jak dzis i byli zmuszeni do samodzielnego myślenia, dlatego "stare" kino jest tak bardzo wpływowe!

użytkownik usunięty

Oj, reguły jakieś są. Jeśli pokarzesz mi swoją kolekcję zdjęć i powiesz mi, że to jest nowatorski film, to z całym szacunkiem do ciebie odrzeknę: robisz sobie ze mnie jaja.

Nie chodzi mi o sam język, jakim się Tarr posługuje, lecz o to, co rzeczywiście nam przedstawia, chodzi mi o sam efekt koncowy, jakim jest właśnie zjawisko "Koń turyński" . Nie szukam w jego filmach nowatorskich zastosowań, form i wizji. Nie potrafię po prostu zrozumieć, jak coś takiego może kogoś zaciekawić. Czy dobrze bawiłeś się podczas seansu? Czy może wiecej satysfakcji dało ci rozmyślanie na jego temat?

Odkrywanie - czynność jak najbardziej pozytywna. Wydaje mi się, że Tarr odkrył coś więcej niż nową konwencję kina, raczej nową formę sztuki. Kilka powtarzających się kadrów, psychodeliczna muzyka i parę scen, w których ktoś coś mówi.

Nie wiem, może jestem zbyt ograniczony, aby takie filmy oglądać (chociaż z tego, co wiem, nie ma ich zbyt wiele).

Ludzie porównują Tarra do Tarkowskiego. Nie, nie tędy droga. Sceny w "Koniu turyńskim" są irytująco długie. Chcę tutaj zaznaczyć, że jestem człowiekiem cierpliwym, zwykłem utwierdzać się w tym przekonaniu. Nie, "Koń Turyński" nie jest dla mnie filmem nużącym, lecz irytującym. Oczywiście jest to obraz tak skonstruktowany, że jego klimat budują właśnie długie sceny.

ocenił(a) film na 10

@ Nie potrafię po prostu zrozumieć, jak coś takiego może kogoś zaciekawić. Czy dobrze bawiłeś się podczas seansu? Czy może wiecej satysfakcji dało ci rozmyślanie na jego temat?


to trzecie dzieło Tarra jakie obejrzałam i stwierdzam, że z pewnością jest to film, a nie zbiór zdjęć ani samych luźno powiązanych obrazów co sugerujesz.. Takich filmów nie ogląda się w celach dobrej zabawy ( tu polecam serial " The Mentalist ", można np. nauczyć się odgadywania w ludziach to co pozasłowne), są one po to by wywołać niepokój i chęć zajrzenia na " ciemną stronę księżyca".

Odwołania do olśnienia jakiego doznał wg. przekazów Nietzsche są tu najistotniejsze i bez tej wiedzy nie odbierze się filmu w pełni.
Filozof, który ogłosił śmierć Boga i w „Tako rzecze Zaratustra” nie przejmował się losem zwierząt , objął szyję konia, okładanego batem przez woźnicę i płakał na placu w Turynie, później popadł w obłęd.

Film pokazuje dalsze losy Konia Turyńskiego w formie ekstrapolacji na " ludzką dolę na ziemskim padole".
Ja czułam się podczas oglądania jak podczas 6 dniowej apokalipsy, po której nie ma dnia 7, dnia odpoczynku, bo nie było kreacji tylko destrukcja. I tu pojawia się milion pytań i milion wrażeń wyniesionych z projekcji "Konia Turyńskiego:
np. czy ludzie współcześni nie "oswoili" sobie Boga na tyle by go przestać zauważać, czy ludzkość zamiast rozpalać wciąż płomień od nowa nie siadła na laurach stwierdzając, że skoro to umie to zawsze nadzieja ją ogrzeje, a tu jak widać w filmie " paliwa pełno a ognia brak", pokazany jest w filmie egzystencjonalny ból istot doprowadzonych do ostateczności skrajnie trudnymi warunkami, a ilu z współczesnych ludzi goniących w " wyścigu szczurów, samych się nie doprowadza do takiego wyjałowienia, i jeszcze to ślepe przywiązanie do miejsca, wracasz choć powinieneś uciekać, iść naprzód, walczyć o to by jutro nadeszło.
Generalnie można o tym filmie rozmawiać godzinami, bo to ascetyczne dzieło ma niewyobrażalną moc przekazu, tylko trzeba się umieć wsłuchać, i patrzeć, i pozwolić by czas przestał mieć znaczenie


użytkownik usunięty
jagamiga1

Tako rzcze Zaratustra to moja ulubiona książka. ;)

ocenił(a) film na 10

nie ma to jak niby pobłażliwe powiedzenie komuś żeby spadał :)



użytkownik usunięty
jagamiga1

Napisałeś bardziej interpretację tego dzieła, niż rzeczywiście odpowiedziałeś na pytanie, które cytujesz. Dla mnie każdy film powinien dawać satysfakcję podczas seansu, czy przynajmniej zaciekawić mnie swoją tematyką. Film, który tylko porusza jakiś temat, a nawet nie próbuje widza zaciekawić, już nie jest filmem (według mnie).

"Takich filmów nie ogląda się w celach dobrej zabawy"? Dla mnie kino to właśnie dobra zabawa.

ocenił(a) film na 10

odpowiedziałam na pytanie i to całkiem wyczerpująco jak mniemam, acz może nie wprost.
Wprost i po szkolniacku to by brzmiało mniej więcej tak : kogoś może zaciekawić takie coś, ponieważ jest zagadką, a zagadki są ciekawe dla lubiących odgadywanie niełatwych kwestii np. kto pierwszy straci chęć do życia ? ojciec, córka czy Koń Turyński ?
Się świetnie bawiłam podczas seansu bo uwielbiam wycie wiatru co skutecznie zatyka rozdziawioną gębę ciszy.
Nie oddzielam myślenia od patrzenia więc satysfakcja z jednego szła w parze z drugim.

Przyjęłam do wiadomości, że wszelakie kino to dla Ciebie tylko dobra zabawa, ale nie oczekuj mojego zrozumienia ;)

użytkownik usunięty
jagamiga1

Raczej nie tylko...

ocenił(a) film na 10

czyli aż dobra zabawa .....

użytkownik usunięty
jagamiga1

Nie wydaje mi się po prostu, aby długie sceny w filmie były po to, aby widz mógł spokojnie pomyśleć, równie dobrze można byłoby zastąpić te długie sceny "czarnym ekranem". Jeśli rzeczywiście tempo tego filmu jest po to, aby widz mógł bez przeszkadzania sobie myśleć, to uważam to za pomysł głupi.

Nie wiedzę żadnego odwołania do pytania, które cytujesz. W dyskusji z kimś nie próbuję raczej doszukiwać się drugiego dna w jego wypowiedziach, bo taka konwersacja mija się z celem.. Aby dojść z kimś do porozumienia, trzeba mówić wszystko właśnie wprost i raczej nie ukrywać swoich myśli. Nie mam zamiaru i nie będę interpretował czyiś postów.

Rozrywka może być także inteligenta - tak jak na przykład filmy Tarkowskiego, nie ma tam za dużo długich scen, a jeśli się o filmie myśli to po seansie, a nie podczas jego trwania. Niektórzy mówią, ze jego filmy są trudne, jednak ja jestem innego zdania (prawdę mówiąc oglądałem jeden film, który był dla mnie trudny, film, o którym teraz rozmawiamy). Uważam, że trzeba jedynie wczuć się w historię, poczuć klimat w przypadku Konia Turyńskiego jest to wręcz niewykonalne (oczywiście tylko moja opinia).

ocenił(a) film na 10

nigdzie nie napisałam, że to co rozrywkowe zawsze jest nieinteligentne, a przeciwnie dałam przykład inteligentnego serialu, który jest dla mnie rozrywką, ale wybacz np. " Stalkera " Tarkowskiego to do stricte rozrywki nie zaliczam , jest na innej półce ( nie wyższej czy niższej, po prostu na innej), tam umieszczam filmy, od których oczekuję, że postawią przede mną wyzwania i poruszą trudne kwestie w sposób, który będzie miał za zadanie zmusić mój mózg do maksymalnego wysiłku bez taryfy ulgowej, jaką zawsze się dostaje przy nawet najinteligentniejszej rozrywce.
Zwróć uwagę ile osób jęczało, że w Stalkerze były niepotrzebne dłużyzny i ekstrapoluj to sobie na Konia Turyńskiego.

użytkownik usunięty
jagamiga1

Możliwe... Może masz rację, muszę to sobie jeszcze przemyśleć.

użytkownik usunięty

Długie ujęcia urzeczywistniają obraz. Widziałem ostatnio film Ceylana "Pewnego razu w Anatolii", reżyser nie stronił od długich ujęć i pokazywania rzeczy pozornie nieistotnych są to zabiegi, które niewątpliwie przekładają się na prawdziwość i wiarygodność opowiedzianej historii. Obecnie istnieje tendencja do skracania, wycinania rzeczy istotnych. Tworcy kina niezależnego nie wiadomo czemu upodabniają sie do twórców kina rozrywkowego. Jezeli ktos robi film o tematyce życiowej to powinien zadbać o jak najbardziej odzwierdiedlajacy życie efekt końcowy, ktorym bedzie ów film. Tylko wtedy temat bedzie autentyczny. Nie powinnismy psioczyć na artystów, ktorzy operują "dłużyznami" - to jest ignorancja. Oczywiście gdyby każdy nagle robił takie filmy jak Tarr to kino nabrałoby innego, nijakiego sensu wiec tez nie mozna przedobrzyć. Patrz jak wyglada życie, twoj sposob bycia, czy wykonując dana czynność odliczasz czas? Nie! Masz zajęte mysli wiec nie odczuwasz znużenia i mówię tu o czynnościach cyklicznych, jak robienie sobie śniadania. Przeciez dana czynność trwa określony czas, dajmy na to 10 min. w filmie identyczną czynność zaprezentujemy w 10 sekund. Widzisz tu zbieżność z rzeczywistością? Bo ja nie! Kolejną rzeczą do omowienia jest pokazywanie na ekranie scen, ktore rzekomo są zbędne do przedstawienia istoty tematu. Przeciez jezeli dana osoba np. patrzy w okno lub je ziemniaki przez x minut (tak jak w koniu turynskim) to nie jest to przypadkowe. Są to sceny, ktore skrupulatnie nakreslają stan emocjonalny bohaterów. Widzow takiego kina powinna charakteryzować empatia, wrażliwość i cierpliwość, to wystarczy żeby czerpać przyjemność z oglądania takich obrazów. Przyjemność to doznanie, ktore przejawia sie bardzo różnie, a najlepiej obrazuje to masochizm :) Sluchaj, ten pozytywny stan emocjonalny, ktory przysparza tobie kino rozrywkowe jest stanem ogłupienia, ale nie bede teraz o tym mówił. Kino ambitne przewaznie oddzialuje na sfere duchową, emocjonalną, indywidualną, dlatego nie sposob sie na nim nudzić! Rozumiem osoby, ktore męczy takie kino i mam do nich szacunek, ale kazdy powinien wiedzieć, ze powodem ich zmęczenia nie jest film, a podejście.

użytkownik usunięty

"Stan ogłupienia"?
Te czynności trwające x minut mogą skrupulatnie nakreślać stan emocjonalny bohaterów, jednak nie sprawia to, że film jest "ciekawy". Czy film jest ambitny - oddziałuję na "strefę duchową", czy głupi - wprawia mnie w "stan ogłupienia", ważne jest dla mnie to, aby dawał satysfakcję, co jest niezależne według mnie do podejścia. Jednak najbardziej podoba mi się filmy, w których myślenie nie koliduje z zadowoleniem z seansu. Dla mnie długie ujęcia, w wydaniu Tarra są wręcz irytujące i nie sprawiają, że "Koń Turyński" jest wart uwagi. Trzeba tu dodać, że uważam, że te dzieło ma jakąś "wartość".
Mam rozumieć, że do takiego filmu trzeba się specjalnie przygotować? Ja sam oceniam, czy film mi się podobał, czy nie. Nie będę sobie czegoś wmawiał.
"Długie ujęcia urzeczywistniają obraz." - Tylko nie wiadomo, czy tego właśnie pożądamy.
"Nie powinnismy psioczyć na artystów, ktorzy operują "dłużyznami" - to jest ignorancja." - Nie robię tego, nie uważam, że ten film jest zły, uważam wszystkie zabiegi Tarra (np. długie ujęcia) za potrzebne.
Tak samo jak mamy powieści, wiersze itd... Tarr posługuje się innym językiem, niż wszyscy reżyserzy, według mnie to coś "innego", to dla mnie już nie jest film.

użytkownik usunięty

Przede wszystkim nie możemy mówić o kinie interesującym, bo takie nie istnieje. Jest to bardzo względne pojmowanie. Dla jednych interesujące bedzie kino Burtona, a dla innych wręcz niestrawne. Co wazne, Tarr pokazuje rzeczywistość bez ubarwień, czyli nie dokonuje wyborów w zaleznosci od tego czy daną rzecz uzna za ciekawą, czy nie! Pokazuje rzeczy istotne, niekoniecznie ciekawe. Ohlsdorfer i jego córka w "Koniu turynskim" rytualnie spoglądają przez okno, masz racje - nie jest to "ciekawe", ale bardzo istotne. Świadczy to o rozmyslaniu głównych bohaterow... teraz możemy gdybac o czym rozmyslaja. Moze o skrajnym świecie w ktorym żyją, wypełnia ich nadzieja, czy wewnętrzne rozdarcie? Patrz jak ten film jest skonstruowany z kazda minuta przedstawiony przez Tarra swiat ulega rozpadowi. Jest to bardzo dolujaca wizja. Ohlsdorfer mowi do corki "korniki nie halasuja, słyszałem je przez 58 lat, teraz ich nie słyszę". W dalszych minutach filmu koń odmawia współpracy,a w końcu decyduje sie na smierc głodowa. Wszelkie żywioły zanikają: woda w studni, wiatr, czy tez ogień w lampce naftowej powodując tym samym ciemność... Itd. Po prostu mamy doczynienia z bardzo smutnym światem, mnie osobiście dotyka taka wizja.
Jest to bardzo mroczne kino, naprawdę nie czujesz tego przytlaczajacego klimatu?

"Mam rozumieć, że do takiego filmu trzeba się specjalnie przygotować"
Sztuka czesto wymaga przygotowania niezależnie od jej formy np. do opery pasuje sie stosownie ubrać, jezeli jestes laikiem i idziesz na wystawę obrazów jakiegoś artysty, to dobrze jest miec podstawowa wiedzę na jego temat... Chodzi mi o takie ogólniki. Wiadomo, ze nie bede brał sie za "konia turynskiego" w stanie nietrzeźwości, dobrze zeby warunki w jakich ogladam tez były odpowiednie > ciemność i cisza raczej wymagana. Trudno tez barac sie za konia gdy nie wiemy kim był Nietzsche itd.
Kino popularne pełni funkcje rozrywkową, a autorskie głownie kognitywną i emocjonalną. Stad tez nie mozna mowic o randomowym wyborze filmu na sobotni wieczór... w przypadku nurtu niezaleznego... przynajmniej u mnie nigdy nie jest to przypadkowa decyzja.

" "Długie ujęcia urzeczywistniają obraz." - Tylko nie wiadomo, czy tego właśnie pożądamy."
Ja wlasnie tego szukam: nienaiwnego, nieszablonowego, niebanalnego kina.

Jest prawdziwe kino, oraz produkty filmopodobne, tak zwane "Transformersy" i "Szybcy i wściekli".

Najlepsze filmy kręcił Stanley Kubrick. W jego filmach było wszystko to co w kinie najlepsze.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones