pierwszy atut tego filmu to jego świetna obsada: Christopher Lee, Boris Karloff i Barbara Steele obok siebie w jednym filmie. do tego dochodzi typowy dla brytyjskich produkcji z lat 60-ych klimat, który dla mnie jest wręcz bezcenny. sama fabuła do odkrywczych nie należy, ale pomimo tego jest całkiem wciągająca. co prawda oczekiwałem jakichś konkretnych, bardziej namacalnych nawiązań do Lovecrafta, o których tu i ówdzie słyszałem w związku z tym obrazem, ale nie mogę powiedzieć abym był zawiedziony. istnieje co prawda wiele bardziej udanych horrorów angielskich z okresu, niektóre fragmenty tej pozycji ukazują że dzieło zostało już nadgryzione zębem czasu, ale ma to swój niepowtarzalny urok i zdecydowanie miło spędziłem ten seans.