PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=6699}

Karmazynowy przypływ

Crimson Tide
7,5 54 934
oceny
7,5 10 1 54934
7,1 11
ocen krytyków
Karmazynowy przypływ
powrót do forum filmu Karmazynowy przypływ

Osobiście nie znam się ani na łodziach podwodnych, ani na
łagodzeniu konfliktów, przynajmniej tych ogólnoświatowych :)
Absolutnie nie jest to żadną ironią z mojej strony. Jednak jako
laik tematu, chociaż ''U-Booty'' zawsze wprawiały mnie w
zachwyt swoją potęgą i możliwościami, mogę wyjątkowo
powiedzieć o tym filmie, że jest udany. Zresztą jak
zauważyłem, nie tylko dla mnie.
Głównym motorem napędowym jest tu bezpośrednie starcie
się dwóch wielkich nazwisk, a zarazem świetnych aktorów,
różnych pokoleń. Prawdę mówiąc dziś o takich w kinie trudno.
Washington to ''nowoczesne'' podejście do sprawy, Hackman
za to jest tradycjonalistą. Obaj trzymają się rozkazów, lecz
skrajnie różnią się mentalnością w ich analizie. Dzięki temu
dochodzi do konfliktu między dowódcami. Wszystko jest teraz
kwestią tego, który z nich bardziej zachowa zimną krew i
przekona większą część załogi do swoich przekonań.
Oczywiście nie uciekniemy tu od typowego amerykańskiego
patosu, który ukrywa się nie tylko w formie muzycznej, ale i w
dużej mierze w dialogach i samym scenariuszu. Gdybym
chciał wszystko zliczyć w minutach, pewnie jest tego na tyle
dużo, aby podrażniło mój słuch i baroreceptory. Ale tym razem
odniosłem się do tego na tyle łagodnie, że aż o dziwo jestem
usatysfakcjonowanym. Po prostu, od czasu do czasu robię
wyjątki od reguł (chyba każdy tak robi?) i dlatego też
''Karmazynowy przypływ'' jest właśnie takim wyjątkowym
plusem.
Rzecz jasna, wzniosłości w najważniejszych momentach tego
filmu jest jak mówię od cholery, ale dzięki wymienionemu
wcześniej duetowi i napięciu oraz hermetycznemu klimatowi,
jest ok, całość niesamowicie wciąga. Przewidywalność i
patetyczną ''zimmerówkę'' przełknąłem, popijając ulubionym
piwem :) Wszystko to, muzycznie bardzo przypominało mi inną
ścieżkę dźwiękową Zimmera, mianowicie tę do ''Ognistego
podmuchu'', zresztą, filmu równie przychylnie przeze mnie
odebranego.
Moc i zarys wyraźnych charakterów, nakreślenie opisywanego
konfliktu, który przecież ma sens i wydaje się być dosyć
wiarygodnym, nadając jednocześnie powagi zaistniałej
sytuacji, całkiem przyzwoita gra na planie, zapadające w
pamięci postacie, wahanie się przed wyborami widza za kim
stanąć, niecodzienne miejsce akcji, solidność w wykonaniu,
umiejętność budowania napięcia w tak szczelnym wnętrzu i
niepokojący klimat to atuty, które spychają całą tradycyjną
amerykańską resztę, na drugą pozycję. Oczywiście nie obyło
się bez niedorzeczności, czy przegięć logiki i moralności, ale
jestem w stanie wybaczyć to jednemu z nielicznych reżyserów
''w cieniu'', który potrafił stworzyć coś schematycznego i
wyjątkowego, przewidywalnego i potrafiącego nawet
zaskoczyć. Dla mnie ''Crimson Tide'' to kawałek dobrego kina,
dlatego też murowane 7/10.
Pozdrawiam

djrav77

bardzo trafna recenzja. Zapytam jednak co wydało Ci się niedorzeczne oraz pozbawione logiki ?

boban61

Zapewne to, że jego komentarz wygląda jak jakiś zakichany wiersz- jest to zarówno niedorzeczne jak i pozbawione logiki. Chyba, że miał kaprys wciskania entera po każdorazowym przekroczeniu siedmiu wyrazów.
Rany, jak słyszę bełkot o patosie (zwłaszcza w kontekście REWELACYJNEJ partytury Zimmera) zawartym w tym filmie, to bierze mnie na wymioty.

ocenił(a) film na 7
ed j. rush

Nie może to być, ani niedorzeczne, ani tym bardziej pozbawione logiki, a jedynie mocno irytujące. I to jestem w stanie zrozumieć. Po prostu, źle miałem ustawioną szerokość okna i wyszło jak wyszło.
Nie rozumiem tylko, po co zagłębiasz się w ten ''zakichany wiersz'', skoro z góry wiesz, że czytanie czegoś w takiej formie, może Cię zmęczyć. Zniechęca ...nie dotykam.
Poza tym Ty chyba nie wiesz jak brzmi bełkot.
Nie piszę tu o patosie, jako o czymś porażającym. Owszem on jest zauważalny, bo taki rodzaj kina, ale wszystko inne spycha go na dalszy plan, przez co staje się on dla mnie do zniesienia. Nie drażni mnie na pewno tak, jak takie komentarze jak Twój. Odebrałeś to jak widzę jako zarzut, a tak akurat nie jest.

djrav77

Rzecz w tym, że w takich produkcjach patos jest wręcz niezbędny. To tak jakbyś czepiał się jakiegoś melodramatu, że jest "wyciskaczem łez". Do tego ścieżka dźwiękowa jest rewelacyjna i nazywanie jej "zimmerówką" po prostu uwłacza godności każdemu kinomaniakowi choć trochę znającemu się na muzyce filmowej (na partyturę ze Star Warsów też mówisz "williamsówka?). Przypomina "Ognisty podmuch"? Mnie za to skojarzyła się z "Twierdzą", jednak to nie odbiera jej nawet odrobiny genialności.

ocenił(a) film na 7
ed j. rush

Ja pier... dziule, bo tak już powiem.
Przecież ja się tego nie czepiam, tylko piszę, że wszystko było w granicach rozsądku.
Porównanie z melodramatem chyba nie było najtrafniejsze, ale niech Ci będzie.
Tobie się skojarzyła z ''Twierdzą'', a ja już muzyki z tego filmu nie pamiętam, bo oglądałem Bay'a dawno temu. Natomiast ''OP'' widziałem trochę przez ''KP'' i od razu mi zaleciało podobną nutą.
Jeżeli chodzi o muzykę Zimmera, to nie zawsze ona była udana i chyba sam się przekonałeś o tym na własnej skórze. Natomiast wybacz jeśli uraziło Cię wynawiasowanie. Nie jest nigdzie napisane, że nie można korzystać z takiej formy. Nikogo na pewno tym nie miałem zamiaru obrazić, a już tym bardziej kompozytora.

djrav77

O "patetycznej zimmerówce" piszesz przy okazji przewidywalności, która raczej zaletą nie jest, prawda? Dodatkowo wspominasz, że tę muzykę "przełknąłeś", co także ma zabarwienie negatywne. Dlatego napisałem, iż jest to bełkot, bo czepianie się tak znakomitej ścieżki dźwiękowej, dodatkowo wypominając jej patetyczność jest... głupie. I daruj, nie rozumiem, o co ci chodzi z tym "wynawiasowaniem"- ale cóż, przeglądarka "podkreśla" mi to słowo, więc pewnie dlatego go nie rozumiem ;)

Co do Zimmera, nie przypominam sobie, kiedy jego muzyka miałaby być "nieudana"- no, może kilka utworów z 2 pierwszych Batmanów Nolana, ale to już raczej pana Newtona- Howarda- gdy opuścił stanowisko kompozytora w trójce, jakość soundtracku wzrosła o 300% :P

ocenił(a) film na 7
ed j. rush

No cóż zapomniałem, że niektórym neologizmy trzeba ''nawiasować''.
Dla Ciebie mogło to zabrzmieć negatywnie, ale dla mnie mieści się w przedziela ''do przyjęcia''. Słyszałem lepszą muzykę Zimmera w filmach z innego gatunku, która nawet nie otarła się o patos. Ta w ''KP'' była do przewidzenia, bo jak sam zauważyłeś, w filmach tego typu to niezbędność. Ale czy tak musi akurat być?
Poza tym to co dla Ciebie może być znakomite, dla innych już niekoniecznie.
Ja wyraziłem swoje subiektywne zdanie, a Twoje zarzuty zabrzmiały jak typowa hipokryzja. Dalej mam Ci to tłumaczyć? Nudzi mnie już to.
Beznadziejna ścieżka dźwiękowa Hansa Zimmera była w ''Strefie zrzutu''. Dosłownie koszmar, zresztą jak i cały film ze Snipes'em na czele. Tyle w temacie.
''Karmazynowy przypływ'' uważam za dobry film i potrafię docenić jego walory. Na tle filmów z gatunku ''uratujmy świat'', wszystko jest tu w normie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones