Podczas gdy około 90% procent filmów o wojnie w ogóle (nie tylko o powstaniu warszawskim) karmi nas obrazem wyidealizowanym i patetycznym, tutaj mamy coś totalnie odwrotnego. Dosadnie - w g...nie musieli się babrać (dosłownie) i do g...a doszli (przenośnia). Brzydka, śmierdząca, lepka, ale prawda. A w zasadzie bliżej prawdy. Teraz o taki film nikt by się nie pokusił. A na pewno nie pan Wajda - kto by pomyślał, że 50 lat po "Kanale" ten sam człowiek wysmaży najbardziej mdlącą od patosu laurkę w najnowszym kinie polskim, czytaj "Katyń"?
Stareńki film, ale technicznie się broni. Można się trochę poczepiać wprawdzie szczegółów (postsynchrony są do bani z zasady, Stokrotka wygląda stanowczo za czysto jak na uczestniczkę eskapady w kanale :P itp.), ale to tylko szczegóły. Dobry, dosadny film. Mniam.
Przed chwilą skończył się dla mnie pierszy raz z filmem "Kanał"...
Cholera, nie wiem co napisać... to zakończenie boli, boli tak bardzo że zastanawiam się czy kiedykolwiek wrócę do tego jakże zasłużonego arcydzieła Polskiego kina. Nie ma w nim nic optymistycznego, ale czy w wojnie można doszukiwać się optymizmu???
Jest to dla mnie nowy symbol prawdziwego dramatu ludzi z okresu powstania. Składam hołd dla tego filmu
Tak to prawda, ale z tym optymizmem do końca bym się nie zgodził. Od stokrotki biło optymizmem z daleka do samego końca filmu. Nie zmienia to faktu, że jest ona wyjątkiem w tym smutnym filmie...
była rzeczowa..to jej pomogło nie zwariować; co do optymizmu, nie wiem, może chciała, żeby udzielił się rannemu na jej boku, któremu, de facto, do końca nie zabrała nadzieji- dlatego się nie odkrywała..
Moim zdaniem Stokrotka nie była przejawem optymizmu ale nadziei, nadziei która zgasła w dramatycznej scenie z kratą...
Przepraszam, że tak nie na temat, ale rzucił mi się od początku sceny z kratami pewien logiczny fakt. Mianowicie chodzi o to, że Stokrotka mogłaby jedną kratę przestrzelić (mieli broń) i dzięki temu wygiąć kilka innych krat w taki sposób, by zrobiło się chociaż minimalne przejście. Później przez wodę mogliby wyjść na ląd. Może osoby tak zdesperowane nie myślą o takich sposobach, ale oni naprawdę mieli szansę stamtąd wyjść.
pomyślałem o tym samym tylko że w tym momencie nie widziałem w kadrze żadnej broni i myślę, że ze zmęczenia aby ratować życie Koraba w imię wyższej konieczności musiała tę broń zostawić - chyba Wajda nie popełniłby takiego błędu...
Ale jakby wyszli, to byłoby prawie jak happy end i wymowę filmu szlag by trafił :P
A jak to jest bo mam wątpliwość: wydaje mi się, że jak poprzednio oglądałem to na końcu filmu pojawił się gdzieś napis, że nikt nie przeżył a teraz go nie widziałem - kojarzycie coś może?
Podobno, nie jestem pewien na 100% Stokrotka wraz z Jackiem przeżyli, wyszli z kanałów. nie jestem pewien ponieważ powiedziała o tym na zajęciach koleżanka z kierunku. mieliśmy wykład o filmie polskim. Profesor nic na ten temat nie słyszał.
http://elondyn.co.uk/newsy,wpis,4578
w akapicie Kanał jest zdanie:
"...mój mąż uratował się. Ale całe życie nie mógł zrozumieć, jak to się stało. Miał przestrzelone płuco i bezwładną rękę. Wyszedł z kanału na Wilczej o jednej ręce. Przeżył. Główny bohater filmu Wajdy nie.";
ciekawe jeszcze z czego były te kraty i jak odporne na przestrzelenie..
Piter06 Niestety nie pamiętam czy mieli broń, wydaje mi się że Stokrotka ją miała, nawet jeśli to myślę że byli zbyt wykończeni aby po przestrzeleniu kraty cokolwiek z nią zrobić, Stokrotka pomagając Jackowi straciła dużo sił, pamiętaj że szli dosłownie w szambie wdychając jego odór a to też z pewnością obniża siłę. Oczywiście mogę się co do tego mylić. Podobno w rzeczywistości ta para wyszła z kanału, tak mówiła koleżanka ze studiów która wie to od swojego wykładowcy historii z drugiego jej kierunku. Jednak czy w to uwierzycie pozostawiam wam.
Przepraszam za dwa wpisy, przy pierwszym wyskoczył mi błąd przeglądarki i nie wiedziałem że dodało. Wyszło trochę masło-maślanie=(
jak pamietam to oni tam mieli mp 40 z tego raczej by nie przestrzelili, ogolnie zelazna krate to mogli by moze jakas rusznica przeciwpancerna poprobowac a tak to by nawet nie polaskotali,w ogole to jak sobie wyobrazacie zeby trafic w krate z karabinu? to by jakis snajper mosial byc bo tak seriami walic na oslep to samobojstwo
No tak, jeśliby seriami strzelali to musieliby liczyć się z rykoszetami. Ale mp 40 wcale nie ma takiej małej mocy, wystarczą 2-3 naboje, by przestrzelić kratę na dole i w ten sposób wygiąć kraty powyżej. Może nie jest to jakieś za bardzo komfortowe wyjście, ale czego się nie robi, by się uwolnić.
Tydzień temu u nas w szkole był A. Wajda z okazji rocznicy "zakończenia" powstania i mówił m.in. coś o tej scenie, ale niestety nie moge sobie przypomnieć, czy wspomniał, co się stało z tymi bohaterami... Ale raczej nie udało im się stamtąd wyjść. Mówił też, że to jak oni patrzą na drugi brzeg wisły (pragę) miało znaczenie symboliczne - ludzie, którzy kiedyś widzieli ten film, wiedzieli, że po drugiej stronie stoi armia sowiecka, która czeka, aż powstanie upadnie (jakoś tak). Jakikolwiek by to miało wplyw na losy bohaterów. A ta breja w której chodzili, to była woda z dodatkiem jakiegoś proszku (?), co wyglądało jak bloto, a prawie wcale nie brudziło :). Coś tam jeszcze było o tym ciekawego - jak sobie przypomne, to potem napisze.
tzn. oczywiście, że oni nie mogli stamtąd wyjść - było to tak skonstruowane, aby nikt z nich nie wyszedł z tego cało. tzw. Sytuacja beznadziejna.
Niestety MP 40 nie miał dużej mocy. Strzelał nabojem pistoletowym 9 mm Parabelum z pociskiem ołowianym w cienkim płaszczu stalowym. Taki pocisk jeśliby nawet nie ześlizgnął się po pręcie kraty to by się na nim po prostu rozpłaszczył. Pociski pistoletowe z założenia produkowane są tak, żeby były miękkie i deformowały się, ponieważ powoduje to duże obrażenia w ciele. Z powodu małej mocy MP 40 w 1943 r Niemcy zaczęli produkować MP 43 (od 1944 nazywany MP 44), który strzelał tzw. nabojem pośrednim 7,92 mm. Na MP 44 był wzorowany rosyjski AK 47.
Ale powiedz szczerze - w desperacji, będąc o krok od śmierci nie spróbowałbyś przestrzelić kraty, wiedząc że inaczej i tak zginiesz? Mam nadzieję że w tamtej scenie nie mieli już broni, bo niespróbowanie byłoby zbrodnią w ich sytuacji. a dziewczyna miała chyba wcześniej Schmeissera, ale chyba o wcześniej porzuciła. Ale zgaduję bo mimo że widziałem film 2 razy - nie pamiętam.
Spróbowałbym. Bo człowiek jest tak psychicznie skonstruowany, że broni się rozpaczliwie przed śmiercią. Ci, którzy się nie boją z reguły nie mają potomstwa, więc ten strach naturalnie wzmacnia się genetycznie. Ale ja myślę, że "Stokrotka" wiedziała, że oboje zginą. A już na pewno wiedziała, że "Korab" umiera. Chciała mu uczynić te ostatnie chwile jak najpiękniejsze. Ja ten film odbieram jakby w dwóch płaszczyznach. Jedną jest świetny film o prawdziwych chwilach Powstania, a drugą piękny film o miłości. Takiej nieziemskiej, wyidealizowanej ... ale wszystko się może w życiu zdarzyć. Podobnie widzę chyba tylko "Pożegnania". Ale tam jest to zimne, jakby wyrafinowane, ludzie nie mają na to wpływu, to Przeznaczenie robi co chce. A w "Kanale" miłość jest gorąca, dzieje się w ciągu kilku dni, ale trafia na czas śmierci i umiera razem z bohaterami.
A jeszcze; tak naprawdę to co niosła "Stokrotka", to nie był żaden "Schmeisser" Paradoksem jest to, że pistolet maszynowy Bergmann MP 28 II był w rzeczywistości zmodyfikowany przez Hugo Schmeissera (np. magazynek), natomiast nazywany "Schmeisserem" MP 40 nie był jego konstrukcją. Ale w jego fabryce produkowano magazynki na większości których wytłaczano nazwę wytwórni "Schmeisser", dlatego żołnierze amerykańscy i angielscy nazywali tak cały pistolet maszynowy (oryginalna nazwa to Maschinenpistole MP 40). Podobnie było też np. z popularnym pistoletem Parabellum, ktory tak naprawdę nazywał się Luger, natomiast Parabellum to nazwa naboju 9 mm, który w nim stosowano. Zresztą sławny pistolet (czy rewolwer) Magnum, którego używał "Brudny Harry" to też tak naprawdę nazwa naboju Magnum 0,357 cala (9 mm)o potwornej sile, wiekszej od naboju Parabellum 9 mm używanego w większości pistoletów. Np. nabój Parabellum był stosowany w polskim pistolecie VIS. Tak naprawdę zresztą to siła pocisku (pistoletowego) zależy bardziej od prędkości, a mniej od kalibru (E = m v x v), czyli energia jest od masy pocisku uzależniona liniowo, a od prędkości do kwadratu) Stąd sławny z "siły" nabój Colt O,45 cala (11,43 mm) w rzeczywistości jest jednym ze słabszych naboi (Najsilniejszy jest Magnum 0.357 cala).
Oczywiście energia kinetyczna E = M x V x V / 2 , co zresztą w niczym nie zmienia, że zależy bardziej od prędkości. Ale mógłby mnie tu jakiś znawca fizyki dopaść, że piszę bzdury :)
Przestrzeliwanie kraty? To mógł napisać tylko ktoś, kto o broni nie ma najmniejszego pojęcia. Takie rzeczy jak przestrzeliwanie krat, zamków itp. ( szczególnie przy użyciu naboi pistoletowych ) należą tylko i wyłącznie do mitów kinowych. Jedyna bronia palną która może pomóc w otwarciu zamkniętych drzwi jest strzelba śrutowa. Na kraty i ona się nie nadaje. Bardzo dobrze, że tu bohaterzy nawet nie próbowali robić takich rzeczy, bo cały realizm filmu, stojący na wysokim poziomie, diabli by wzięli. Nawet gdyby - zdesperowani - próbowali czegoś takiego, odłupali by najwyżej trochę muru a huk strzałów na pewno sprowadził by w to miejsce niemiecki patrol. Poza tym bohaterowie dysponowali chyba tylko jednym 32-nabojowym magazynkiem do MP-40 ( Witek_9 - nie był to żaden Bergmann MP-28 - co do Twojego "znawstwa" broni to dodam jeszcze, że akurat "Brudny Harry" używał rewolweru Smith & Wesson Model 29 o kalibrze 0.44 cala a nie 0.357 cala - jak podałeś, nie masz też racji, że pistolet Lugera P08 nie nosił nazwy Parabellum - nosił jak najbardziej a pod nazwą Luger znany był właściwie tylko w USA - nazwa ta "pokutowała" wśród żonierzy amerykańskich )