Tak, po obejrzeniu miałem duży niedosyt, ba, po samym zakończeniu film mi się nie podobał.
Trzeba troszkę głębszej analizy, o czym jest K-PAX.
Cała akcja zmusza nas do myślenia: "Czy Prot jest kosmitą czy tylko porąbanym umysłowo geniuszem?"
Ale nie o tym jest film.
Jest o tym, że powinniśmy każdego człowieka traktować inaczej.
Pamiętacie teksty: "Świry się pakują", "On powinien przyjąć te, czy inne leki" albo "Nadpobudliwi nie siedzą i gapią się w okno"?
Traktowali tych ludzi jak przedmioty, do każdego człowieka podchodzili schematycznie. A przecież podłoże choroby psychicznej każdej z tych osób było inne.
Prot pomagał wszystkim ludziom:
Pomógł starszej pani na początku filmu.
Pomógł ludziom z psychiatryka dojść do siebie i osiągnąć cele (pod koniec była o tym mowa)
Pomógł Powellowi spotkać się z synem.
Nie mógł pomóc Bess, bo ta nie miała niczego. Domu, rodziny, przyjaciół. Niczego. Dlatego to właśnie ją zabrał na K-PAX.
To tyle ode mnie. :)