Pomysł na człowieka, który wycina sobie wspomnienia z dzieciństwa, wsadza chip i szmugluje dane - genialny. Udoskonalanie ciała za pomocą różnych implantów - też świetny. Motyw zarazy, korporacji i takich tam - też dobry. Jednak z każdą chwilą moje rozczarowanie filmem rosło. Skupiano się na rzeczach, które wydawały mi się mniej istotne. Spodziewałem się raczej, że głównym tematem filmu będzie sam Johnny oraz skomputeryzowany świat. Myślałem, trochę naiwnie (bo w zasadzie nie było podstaw do tego), że skupią się na jego konflikcie ze światem, poszukiwaniu własnej tożsamości. Że ten 'cyberpunk' nie będzie aż tak banalny w odbiorze i prymitywny, jak w tym filmie.
Mam nadzieję, że rozumiecie, o co mi chodzi.
Dałem 6/10