Pierwsze parę minut filmu (sami zobaczcie -> do minuty 4:10) naładowanych jest ogromnymi emocjami, przy których trudno jest przejść obojętnie. To odręcznie pisany list Polaka, który przeżył tzw. "Rzeź Wołyńską", opisujący to, co widział, kiedy swołocz opuściła miejsce kaźni. Nie da się tego opisać. Dałem 9/10. Nie wiem, czy doczekamy się najlepszego możliwego filmu dokumentalnego o tym ludobójstwie, bo wiadomo, że tematu unika każda frakcja w sejmie. Mam wszystkie filmy w tym temacie i wszystkie są tworzone za zbyt małe pieniądze. Świadkowie już prawie powymierali, a nadchodzący małymi krokami kinowy film na pewno będzie kiepski - jak zwykle, żeby odhaczyć temat i zablokować ewentualne dodacje dla innych - może lepszych (tak jak z "1920 - Bitwą Warszawską", "Katyniem" albo "Miastem 44". Inna sprawa, że gdyby film miał pokazać obrazowo, co zdarzyło się naprawdę, kategoria filmowa nie nadawałaby się do jego dystrybucji.