Film na tyle mnie zaciekawił, że nie zasnąłem mino późnej pory, jak miało to miejsce przy nie jednej Oscarowej produkcji. W świecie kina jest miejsce i na takie filmy. Może nie przesadnie ambitne, ale pozwalające w swobodnej atmosferze spędzić jeden z weekendowych wieczorów. Jedyne, co bym zmienił, to zakończył film w momencie gdy główna bohaterka zagrała na gitarze przy łóżku Ojca. Cały ten happy end już był zbędny.