Jedyny element tego filmu, który mnie jakoś zaciekawił to ten, gdzie narratorka próbuje szacować pieniężną wartość części zwierząt, co chyba miało pokazywać absurdalność ekonomizowania przyrody lub skomplikowanie życia (albo symulować rozkminę na tripie).
Podkład muzyczny spoko. I nic więcej tu nie widzę. Nie czuję, żeby film na mnie oddziałał w jakikolwiek inny sposób.