Przecież gdyby do filmu wmontował autentyczne wydarzenia z boiska, to wyglądałoby to dużo lepiej, autentyczniej i byłoby świetnym zabiegiem. Niestety ale jako fan rugby powiem, że te ujęcia na boisku były bardzo słabe i kompletnie bez sensu - zupełnie nie oddały piękna tej gry. A do tego to spowolnione tempo w meczu finałowym... Taki zabieg można stosować w filmach do kina familijnego, a nie w poważniej produkcji. Ostatnia godzina filmu była przesłodzona i zbyt podniosła. Oglądało się nieźle - pierwsza część filmu była naprawdę dobra, ale potem wszystko się popsuło.