A ja z trochę innej beczki. Uśmiechnąłem się w duchu, gdy ujrzałem Matt'a Damon'a, obudzonego po hibernacji. Trzy dni wcześniej oglądałem "Marsjanina" :-)
Właśnie obejrzałam i to samo pomyślałam. :D Marsjanin powróciwszy!
To nie był Matt.
Fakt, może ma sobowtóra.