Film jest świetny, ale moim zdaniem psuje go nachalna i patetyczna muzyka. Przekomicznie wyglądają sceny kiedy dwóch facetów stoi i rozmawia a w tle leci muzyka, która pasowałaby lepiej do sceny pierwszego przybicia Kolumba do wybrzeży Bahamów.
wez nie pitol. Własnie na tym polega geniusz filmu. Połączenie lat 70 i nowoczesności w realizacji z intrygująca muzyką. Przeciez tu jest Lisa Gerard, Einsturzende Neubauten, Jan Garbarek, Arvo Part i Massive Attack. To przeciez alternatywna i niszowa muzyka w takim filmie? Cud normalnie, jestem pod wrażeniem
No cóż, każdemu podoba się co innego, nie krytykuję broń boże samych utworów bądź wykonawców, po prostu wg. mnie muzyka w tym filmie często nie współgra z tym co dzieje się na ekranie, i mojej opinii w tym względzie nie zmienia fakt, iż OST tworzą tak dobrzy muzycy (czego nie byłem świadomy oglądając film).