Gdy mam zamiar obejrzeć film o wojnie, to oczekuję realistycznego pokazania ludzkich zachowań. Nie chcę oglądać wyidealizowanej bajki i amerykańskiego patosu. Ten film na pewno mogę polecić miłośnikom Paolo Coelho. Poezja dla mas. Ckliwe i banalne to przeraźliwie. Niektórzy oglądają filmy żeby płakać. Ja oglądam filmy, żeby się zacząć zastanawiać nad poruszonym w nich tematem. Oczywiście zaraz pewnie zostanę wyzwany od ignorantów, ale ja zawsze byłem przekorny i w wielu sprawach nie popieram jedynie słusznych opinii. I jeszcze jedno: to, że w nicku mam datę 1992, to nie znaczy, że wtedy się urodziłem.
jeśli nie chcesz, to po co oglądasz? takie nasunęło mi się pytanie.
ale do rzeczy. rozumiem, że realistyczne przedstawienie wojny pomaga Ci zastanowić się nad poruszonym w filmie tematem? nie zawsze chodzi o formę, a o treść. zupełnym przeciwieństwem tego filmu jest np. 'szeregowiec ryan". realistycznie przedstawiona wojna, ale treść, nie ukrywajmy, pozbawiona wyższej ideologii. to był dopiero amerykański patos. to oczywiście moje zdanie i nie atakuję Cię.
jeśli jednak oceniasz jakiś film, to powstrzymaj się od mówienia co chcesz oglądać, a przedstawiaj prosto co jest nie tak i dlaczego.
To nie jest pierwszy film Spielberga, który widziałem. Po prostu oglądając jego filmy czuję, że za wszelką cenę próbuje zmusić widza do płaczu. Ckliwa muzyka, dużo płaczu i monologi o Bogu robiącym zdjęcia. Oczywiście na koniec spotkanie z rodzicami, zbliżenie na łzawe oczka dzieciaka, fajerwerki. Może po prostu spodziewałem się czego innego po tak wysoko ocenionym filmie, a może po prostu nie jestem fanem baśniowo-słodko-wyidealizowanych filmów.
Jaki Spielberg - wieczne dziecko - taki film. Proste to i faktycznie wymuszające w wielu momentach emocje - z jednej strony nie przegiął tu reżyser struny na tyle, żeby go specjalnie za to karcić, z drugiej strony mam mieszane uczucia i problem z oceną całości. Zostanę chyba jednak przy 7/10. Ciekawe było dla mnie przedstawienie kwestii wyobcowania i tożsamości narodowej chłopca, który na dobrą sprawę nigdy nie był w ojczystym kraju. Poza tym jak to bywa w dziełach Spielberga - za dużo tkliwości i nadętego patosu, ale też trzeba wziąć poprawkę na to, że temat ukazany został z perspektywy dziecka - nieco naiwnego, pełnego ideałów i marzeń.