Film nie potrafi wywołać w widzu empatii, i to jest chyba jego największym grzechem.

Tak, Francja to cywilizowany kraj do którego trójce imigrantów udało się wjechać na cudzych paszportach. Nawet nie musieli wysilać się na ich fałszowanie. Poza tym wątpię, aby policja była skłonna uwierzyć lub choćby rozważać opcję, że jeden facet mógł wybić połowę osiedla na którym pracował jako dozorca. Z resztą wszystkich potencjalnych świadków zabił, a reszcie mieszkańców wyświadczył przysługę eliminując osiedlową mafię. A tak poza tym to zgadzam się, że emocje słabo zarysowane.

Film obejrzałem wczoraj i w sumie zastanawiam się, czy to zakończenie rzeczywiście jest takie cukierkowe i proste, czy mamy tutaj motyw zakończenia jak w "Taksówkarzu" - czyli być może główny bohater obrywa kulkę w łeb podczas jazdy samochodem, a ciąg dalszy, gdzie niczym Rambo wysadza samochód i wybija cały gang w bloku niczym protagonista z GTA, po czym osiedla się sielankowo w Anglii i ma dziecko, to agoniczny sen i fantazja, w jakim pogrąża się jego świadomość.