Najnowsza produkcja Netflixa.

Tajemniczy kataklizm wywołuje epidemię dezinformacji i przemocy. Tymczasem pewien mężczyzna wraz z teściem przemierza pogrążony w chaosie kraj, by uratować swoją ciężarną żonę.

Pierwszoplanowe role grają Theo James (seria ,,Niezgodna") I Forest Whitaker (,,Ostatni król Szkocji",,Kamerdyner"). Uważam, że Theo zagrał jako tako, ale Whitaker udźwignął całą tą produkcją. Bardzo dobrze odtworzył swoją postać I oczywiście zagrał bardzo dobrze.

Niestety w filmie pojawiają się liczne minusy. Pierwszym takim jest sam scenariusz, który niestety jest źle dopracowany i po prostu źle napisany, chociaż w niektórych momentach był nawet w porządku. Filmowi też trochę szkodzi montaż, gdyż w tej produkcji widać właśnie błędy kadrowe itd. Jednakże trochę twórcy ratują się muzyką, która idealnie pasuje się w sceny.

W filmie jednakże podobała mi się fabuła. Była bardzo przekonująca, jednak wydaje mi się chyba, że twórcy mieli pomysł na początek, a kolejne minuty produkcji to totalna improwizacja. Niektóre też wątki, były naprawdę zbędne i gdyby ich nie było w filmie, ,,How It Ends" by na tym nic nie utraciło.

Szczególnie jednak podobała mi się relacja Theo z Forestem, gdyż naprawdę trudno było w to nie uwierzyć. Jak oni pokazali tą relację - zięć - teść to fantastycznie współgrało z filmem. Też jak te postacie się rozwijały miało duże znaczenie I szczerze fajnie to się oglądało.

Całkiem nieźle był też pokazany ten świat. Chaos, wojna to rzeczywiście dało się uwierzyć I pozytywnie wpłynęło na całość netflixowej produkcji. Mamy również w filmie takie jakby ,,kino drogi" co nawet miło było oglądać na telewizorze.

Podsumowując, ,,How It Ends" to dobry film, który napewno niczym nowym nie zaskakuje, ale też nie chce nam sprzedać tego samego co zawsze. Ode mnie jest to 7 /10 gwiazdek. To by było na tyle i do zobaczenia w kolejnej recenzji. Tym razem będzie to komedia ,,Berek".