PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=832395}

Hiszpański romans

Rifkin's Festival
5,5 3 489
ocen
5,5 10 1 3489
4,2 14
ocen krytyków
Hiszpański romans
powrót do forum filmu Hiszpański romans

Jeszcze premiery nie miał "W deszczowy dzień w Nowym Jorku" a już zapowiedziany jest kolejny film. Co do wartości merytorycznej jego nowych filmów ciężko nie mieć wątpliwości, bo ostatnie obrazy wyraźnie poniżej normy. Na oscarowym "O Północy w Paryżu" powininen skończyć.

DziurawaMarysia

Bzdura. Pomimo wieku, a może dlatego, jego filmy wciąż trzymają pozią. Można mu czasem zarzucić, że popada w gadulstwo. Ale i tak to wciąż klasa sama dla siebie. Kłopot w tym, że to reżyser, który nakręcił już prawie 50 filmów, i każdy trochę wie czego się spodziewać. A oskarżenie, dla tych co to sprawdzali są absurdalne. Dodam, że już jest w Hiszpanii i z operatorem omawiał przyszły film. A na razie będzie koncertował po Europie.

brava

"pozią" może sobie trzyma, ale na pewno nie poziom. "Crisis in Six Scenes" i "Na karuzeli życia" były tylko gwoździem do trumny.

DziurawaMarysia

Czyli łapanie za literówki a to raczej znaczy, że masz zero argumentów. Czyli miałem racje, piszesz bzdury. "Na karuzeli życia" było bardzo ciekawe, interesująco teatralne, oprawione w cukierkowe kolory. Podobam mi się jego współpraca ze Vittorio Storrare. Do trumny tu daleko.

brava

Twoja siła argumentów jest z kolei przytłaczająca jak Twoje literówki.

DziurawaMarysia

Boże, a ty dalej o literówkach. Żałosne.

brava

I jeszcze bluźni.

DziurawaMarysia

Może, ale napisałem cokolwiek na temat filmu. Bo ty kompletnie nic. Po za arogancją nie widzę w twoich wypowiedziach kompetentnie nic.

brava

Dyslektyk, wymieniający imię Pana Boga na daremno. Myślisz, że Woody Allen jest dumny z takich fanów? :)

DziurawaMarysia

Allen jest ateistą. Więc raczej mu to leci po kostkach.

brava

O dyslektykach też coś wspominał w jednym ze swoich filmów, ale nie pamiętam w którym. Ogólnie gość sprawia wrażenie artysty, mającego w poważaniu opinię krytyków, co jest dobre, bo takie podejście powinni mieć twórcy.

DziurawaMarysia

Mówi, że nigdy nie czyta nic na swój temat. W młodości tego zaprzestał. A w jednym z ostatnich wywiadów stwierdził, że jego filmy zostaną zapomniane. Pewnie naszła go taka refleksja, bo jego ukochani mistrzowie jak Fellini i Bergman są obecnie pamiętani przez garstkę koneserów, choć kiedyś byli masowo oglądani.

brava

Ja pamiętam jak w filmie dokumentalnym ("Reżyseria: Woody Allen") powiedział, że o Oscarach za "Annie Hall" dowiedział się, że z gazety następnego dnia.

Natomiast nie zgodzę się, że Fellini czy Bergman kiedyś trafiali do masowego odbiorcy. To nigdy nie byli twórcy komercyjni i nie robili filmów "popularnych". Myślę, że gdybyś w minionych dekadach zapytał m.in. fanów "Star Treka" czy "Gwiezdnych wojen" o twórcę "La Strady", czy "Siódmej pieczęci" też mało kto by wiedział, o kogo chodzi.

W dzisiejszych czasach Bergman i Fellini są pamiętani przez środowisko, bo to klasycy kina i każdy choć trochę zorientowany przynajmniej ich kojarzy. I chyba obok Bunuela czy innego Antonioniego to wciąż jedni z najbardziej znanych klasyków kina autorskiego. Zapomnianym twórcą jest dla mnie np. Jan Troell, który w latach siedemdziesiątych był nawet porównywany do Bergmana, a dzisiaj wiem, że nie kojarzy go wielu filmoznawców i studentów szkoły filmowej, o przeciętnych widzach nawet nie wspominając.

DziurawaMarysia

Tu akurat się mylisz, był czas, że filmy Bergmana, Felliniego, a nawet Antonioniego były kinem komercyjnym. Zarabiały sporo pieniędzy. Ludzie chodzili naprawdę masowo np. na "Wakacje z Moniką", który często był określany jak "ten sprośny szwedzki film". To nie był kino niszowe. Skądinąd ten właśnie jego film był chyba najbardziej zanany z jego filmografii, choć obecnie chyba nie jest aż tak pamiętany. To był też pierwszy film Bergmana jaki widział Allen, bo koledzy mu mówi, że "są momenty". Jak widzisz chłopcy w USA rozprawiali o Bergmanie.

Premiera "Gwiezdnych Wojen" (i "Szczęk"), często jest określana jak punkt graniczny, bo to był pierwsza nowoczesna super produkcja, która zarabiała naprawdę olbrzymie pieniądze. Ze "Star Trekiem" był trochę inaczej bo pierwszy serial się podobał, miał widownie, ale koszty produkcji był olbrzymie co doprowadził do bankructwa producentów. Pierwszy film kinowy też nie spełnił oczekiwań. Dopiero odsunięcie twórcy serialu doprowadziło do prawdziwych sukcesów komercyjnych. Wcześniej była to produkcja zbyt ambitna!

I podam przykład, "Powiększenie" Antonioniego zarabiało wtedy ok. 20 milionów dolarów. To były wtedy naprawdę duże pieniądze.

brava

To, że zarabiały na siebie, nie oznacza, że były kinem komercyjnym. Filmy Kieślowskiego, nagradzane na międzynarodowych festiwalach też nieźle na siebie zarabiały, a przecież nikt nie nazywa go twórcą komercyjnym. Taki Sorrentino jest często porównywany do Felliniego, jego filmy lecą w multipleksach, ale chyba nikt przy zdrowych zmysłach nie nazwie go twórcą komercyjnym czy kasowym. Widownia festiwalowa też jest całkiem spora, a wśród niej Bergman i Fellini zawsze byli popularni i zawsze będą. Nie wspominając już o Allenie, który stał się ikoną popkultury, poza tym nie wrzucałbym go do jednego worka z europejskimi twórcami.

Nigdzie w swojej wypowiedzi nie twierdzę, że "chłopcy z USA nie rozprawiali o Bergmanie". Pewnie chodzi Ci pewnie o mój spis odnośnie do "Star Treka" i "Star Wars". Chodziło mi raczej o stereotypowego "popcornowego widza", którego nie interesuje kino Bergmana czy Felliniego, ale to różny target i tak zawsze było, jest i będzie.

"Powiększenie" to prawda całkiem nieźle na siebie zarobiło i złożyło się na to kilka czynników m.in. zaangażowanie ówczesnych ikon ze świata mody czy Złota Palma w Cannes. Poza tym z tego, co mi się wydaje to "Powiększenie" zarobiło 20 baniek w ciągu 4 lat, a nie w ciągu jednego roku. A warto wspomnieć, że w tamtych latach najbardziej kasowe produkcje zarabiały znacznie więcej ("Dźwięki muzyki", "Doktor Żywago", filmy Disneya czy seria o Bondzie).

Jako punkt graniczny uważa się przede wszystkim "Szczęki", czyli pierwszy współczesny blockbuster, potem zaczęły pojawiać się "Bliskie spotkania trzeciego stopnia", "Gwiezdne wojny" i inne hity najczęściej w okresie letnim, ale pamiętajmy, że już wcześniej Hollywood produkowało wielkie hity. Chyba do dziś najbardziej dochodowym filmem bez uwzględnienia inflacji pozostaje "Przewinęło z wiatrem", które w kinach obejrzało ponad dwa razy więcej ludzi niż "Avatara".

DziurawaMarysia

Mam wrażenie, że mieszasz porządki, epoki, lata. A nawet kraje.

Ostatnio czytałem biografie Kieślowskiego, i jego "Podwójne życie Weroniki" było olbrzymim sukcesem komercyjnym we Francji. W Szwecji "Fanny i Aleksander" był największym sukcesem komercyjnym w całej karierze Bergmana. Obydwa tytuły zarobiły olbrzymie pieniądze już na rodzimych rynkach.

I to, że film był wyświetlany kilka lat i zarabiał nie było niczym wyjątkowym w tamtych czasach, tak się działo z każdym popularnym tytułem. Zresztą żywotność tytułu świadczyła o popularności. To obecnie film zarabiał w dosłownie w dwa dni i z chodzi z ekranów. Od "Szczęk" jak zauważyłeś zaczęły się te zmiany, czyli głównie szybkość zarabiania i krótki termin przydatności filmów w kinach.

"Powiększenie" zarobiło tyle samo i w ten sam sposób wyświetlania co komedia Allena "Miłość i śmierć. A teoretycznie komedia to bardziej komercyjny gatunek.

Chciałem podać twarde dane, ale trochę trudno je znaleźć. Ale przykład, "Słodkie życie" zarobiło w samych USA ok. 7 milionów, a trzeba pamiętać jak niestandardowy to film (czas trwania jest dla niektórych nie do zaakceptowania). I był to duży sukces komercyjny w USA.

Popularność kina ambitnego, jego komercyjny zasięg kiedyś był niebotycznie większy niż tego współczesnego. Zresztą mam wrażenie, że nie było wtedy wyraźnego rozróżnienia. Na kino europejskie w USA chodziło się dawniej bo było bardziej odważne obyczajowo. Warto poczytać jak amerykańska cenzura cięła filmy Bergmana.

brava

"Mam wrażenie, że mieszasz porządki, epoki, lata. A nawet kraje." W takim razie proszę o przykłady.

W takim razie polecam obejrzeć "100 pytań do Kieślowskiego" z 1994 roku, w którym sam autor twierdzi, że jego filmy nie biją rekordów popularności jedynie "nieźle zarabiają". Materiał dostępny na youtube.

Długie nogi filmu to jedno, ale popatrz, ile zarabiały w tamtych czasach filmy, które wymieniłem i zestaw to filmem Antonioniego i będziesz miał różnicę między kinem popularnym a artystycznym.

Kompletnie nie rozumiem porównywania "Powiększenia" do "Miłości i śmierci" Allena, odnośnie do naszej dyskusji. Komedia do BARDZIEJ komercyjny gatunek? To przypomnij mi chociaż jeden film komediowy, który zarobił więcej niż najbardziej dochodowy dramat ("Titanic"). Komedia czy dramat to generalizowanie składa się na to więcej czynników, niż Ci się wydaje.

W kolejnym akapicie sam sobie zaprzeczasz. Twierdziłeś wcześniej, że Fellini robi filmy komercyjne, a teraz uważasz, że to niestandardowy film. Owszem duży sukces komercyjny... jak na film artystyczny, festiwalowy czy jakkolwiek go nazwiemy, ale ten facet nigdy nie był twórcą komercyjnym. To, że jego filmy zarabiały na siebie to już inna kwestia. Wracając jednak do genezy dyskusji, o Fellinim i Bergmanie stwierdziłeś, że kiedyś byli popularni, a teraz są zapomniani, co jest kompletną bzdurą.

Cenzura dorwała nie tylko filmy Bergmana, ale to już temat na oddzielną dyskusję. Co do popularności kina "ambitnego" i jego komercyjny zasięg kiedyś i dziś musiałby pokazać jakieś badania rynku (jeśli masz do takich dostęp, z wiarygodnym źródłem to daj linka), bo tak to możemy się wymieniać argumentami do 2050.

DziurawaMarysia

Pisząc o Kieślowskim napisałem źródło, nowa biografia, którą szczerze polecam. I w biografii jest często powtarzane, że Kieślowski na każdym kroku, w każdej wypowiedzi umniejszał wartość, czy popularność swojego kina. I bardzo długo, i to w Polsce był nieznanym twórcą pomimo dużego dorobku, z prostej przyczyny jego filmy były nie dostępne dla widzów, przez głównie bardzo ograniczoną dystrybucje (wiele jego filmów było kierowane tylko do DKF-ów). Ale "Podwójne życie Weroniki" było olbrzymim sukcesem komercyjnym we Francji. Jest to w biografii dość dokładnie opisane.

Chcesz porównania, w liczbach, to film z podobnego okresu, najbardziej kasowy gatunek, czyli musical. "Finian's Rainbow" Coppoli z 1968, z wielką gwiazdą Fredem Astairem zarobiła 11 milionów. I jest to film dużej wytwórni, z gwiazdorem. Z 1966 roku "Dobry, zły i brzydki" zarobili tylko 6 milionów, i był to duży sukces komercyjny. Popularna komedia z 1966 "Kosmiczne przygody Jennifer" zarobiła tylko 9 milionów. Ale już taki komercyjny sukces jak "Kto sie boi Virginii Woolf?" w USA zarobił 20 milionów a na całym świecie 40. "Nevada Smith" zarobił 14 milionów. "Alfie" 18 milionów też 1966. "Fantastyczna podróż" zarobiła 12 milionów. "Zawodowcy" z Burtem Lancasterem 18 milionów z 1966 roku. "Ziarnka piasku" zarobiły 30 milionów, ale był bardzo drogą produkcją, też z 1966 roku. "Grand Prix" 20 milionów z 1966 roku. "Ruchomy cel" z Paulem Newmanem zarobili 12 milionów też 1966 roku. "Biblia" John Huston zarobiło najwięcej ze znalezionych tytułów bo 34 miliony, przy prawie 18 milionach budżetu, zysk nie był oszałamiający. "Powrót siedmiu wspaniałych" zarobiło w 1966 tylko 6 milionów. "Rozdarta kurtyna" Hitchcocka zarobiła 13 milionów, film też 1966 roku. "Hawaje" zarobiły 34 miliony, też z 1966 roku. "Hawaje" i "Biblia" były największymi sukcesami komercyjnymi roku 1966 roku.

Tak wyszukuje kolejne tytuły, i na ich tle "Powiększenie" to był jednak bardzo dużym sukcesem komercyjnym i to przy małych kosztach produkcji. 20 milionów nie zarabiały filmy z dużych wytwórni i ze znanymi aktorami. Przyznam, że nie spodziewałem się, że porównanie wyjdzie tak bardzo na korzyść "Powiększenia".

brava

Chodziło mi, żebyś się odniósł do tytułów, które wymieniłem powyżej, bo wtedy "Powiększenie" nie wypada aż tak spektakularnie, ale o walorach "promocyjnych" tego filmu pisałem powyżej, ale i tak szacun za ten research.

DziurawaMarysia

Ale sensownie jest zestawić z tytułami z tego samego roku. Dodam, że niestety nie dotarłem do danych o wszystkich filmów z 1966, które wydawały mi się w tedy popularne. Dziś doszukałem informacji o "Kobiecie i mężczyźnie", w rodzimej Francji film zarobił 4 miliony dolarów, ale już w USA aż 14 milionów. Dużo, nawet bardzo. Jeśli się zestawił z 6 milionami "Dobrego, złego i brzydkiego".

Wymieniane wcześniej "Słodkie życie" zarobiło w USA w pierwszy roku aż 6 milionów, przy niestandardowej długości filmu, a w kolejnych latach miał ten film wznowienia i zarabiał kolejne solidne miliony.

Dla kontrastu podam obecnie, że nagradzana "Biała wstążka" zarobiła przez cały okres wyświetlania 2 miliony dolarów, i jeśli uwzględni się inflacje to są to bardzo małe pieniądze w stosunku do "Słodkiego życia". Te 6 milionów Felliniego trzeba kilka razy przemnożyć.

brava

"Biała wstążka" faktycznie mało zarobiła, tym bardziej jak na laureata Złotej Palmy i film dostępny w szerokiej dystrybucji.

DziurawaMarysia

To romantyczna komedia o amerykańskim małżeństwie (Gina Gershon i Wallace Shawn), które przybywa do San Sebastian na festiwal filmowy, gdzie oboje wdają się w romanse. Film otworzy zbliżający się... festiwal w San Sebastian. Poniżej zwiastun...
https://www.youtube.com/watch?v=d11-NLbjT3M
Więcej najnowszych zwiastunów: Facebook Trailery Srailery

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones