W tym filmie moim skromnym zdaniem lepiej zagrał Al. Robert też nieźle ale to co pokazał Pacino to świetna kreacja. film naprawdę niezły.pozdrawiam.
Moim zdaniem pojedynek, po fantastycznej walce, pozostał nierozstrzygnięty. Obaj popisali się wielkim kunsztem aktorskim i zasłużyli na wielkie brawa. Dla mnie remis.
Mam wrażenie że nikt nie wygrał... powiedziałabym że świetnie skontrastowane charaktery postaci stworzyły doskonałą całośc. De Niro zaprezentował się jako skryty, chłodny i nawet dość nieporady w stosunku do kobiet zabijaka, a Vincent jako neurotyczny, choleryczny glina, na dodatek pracoholik - przy tym wszystkim bardzo wrażliwy. Mimo wyraźnie skrajnych osobowości głóównych bohaterów, ogladając "Heat" dostrzegałam cały czas podobieństwa między nimi, czego kulminacyjnym punktem jest rozmowa "przy kawie". Magnetyzm obydwu panów wręcz niesamowity... gdzie tam młodszemu pokolejniu aktorów do nich...
Niejednogłośnie, ale zdecydowanie wygrał De Niro.;) Pacino musiał grać, natomiast De Niro to wystarczyło, że był. Różnica jak między przegadanym aktorstwem japońskim i "Milczeniem" Bergmana ;)
myśle, że różnorodnością odgrywanych postaci De Niro góruje nad Pacino, wynika to pewnie z wyższych umiejetnosci aktorskich tego pierwszego, aczkolwiek ciekawe byloby zobaczyc Pacino w roli pacjenta ktory budzi sie po 20 latach spiaczki (mam tu na mysli role de niro w "przebudzaniu"), moim zdaniem Al nie zagrał by tego tak genialnie jak Robert..co nie zmienia faktu ze moim ulubionym aktorem jest Pacino,bije od niego magnetyzm i utentyczność, człowiek jest w stanie uwierzyć, że raz jest Donem wielkiej rodziny a raz kubanskim emigrantem ktory brutalnie zdobywa władze, wielkosc pacino polega na tym, ze poprostu nie da sie nie zauwazyc jego kluczowej roli w tworzeniu klimatu danego filmu
Również mam wrażenie, że Al Pacino lekko, podkreślam lekko, przegonił DeNiro. Dlatego też DeNiro dałem za tę rolę 9, chociaż to raczej jest 9,5. Myślę, że jednak przyszedł czas na zweryfikowanie i należałoby obejrzeć Gorączkę ponownie.