Teraz jestem po 3 seansie, film tak samo niesamowity jak poprzednimi razami. Arcydzieło kina historycznego, wszystko poziom boskości. Russell Crowe stworzył jedną z najbarwniejszych postaci w kinie. Mistrzowskie zdjęcia, muzyka, scenariusz, reżyseria, scenografia, kostiumy, wszystko 10/10. Na zakończeniu nie potrafię się nie wzruszyć, omal nie doprowadza mnie do łez. Film wyróżnia się jeszcze pamiętnymi cytatami, mój ulubiony to bezdyskusyjnie: "now we are free". Lśniąca perła kina.