Sceny morderstw sprawiają wrażenie jakby ofiarą miał być sam morderca i tak trochę robi się go żal w tym filmie, bo z jednej strony nie chce mordować, wie,że robi źle ,ale pewne zdarzenia z jego życia wypaczyły jego psychikę na tyle ,że nie widzi innego wyjścia... Morderstwa ,które popełnia są tak jakby niefortunnym przypadkiem w jego oczach, a jednak z pewnością tak nie było... Dlatego szkoda ,że zabrakło scen widzianych z oczu ofiary. Świetnym pomysłem byłby taki kontrast mieszania scen różowych z czarnymi, to rozkręciłoby akcję i zaciekawiło.
Najlepszy jest asertywny kot, często agresywny, zła strona mocy, gangster ,który wie co trzeba robić gdy wszystko się sypie :)