Rok 1850. Przygody polskiego rabina z prowincji. Polski Żyd mówiący łamaną anglo-niemczyzną. I ani słowa po polsku.
Polska wtedy była pod zaborami. Zatem niemiecki jest uzasadniony dla Żyda z niemieckiego zaboru. Ale dlaczego Abram mówi po niemiecku, angielsku, nawet po hiszpańsku (uczy się), a ani słowa w ojczystym bądź co bądź języku - skoro tak wiele razy podkreśla "I'm from Poland, I'm from Poland"? A, fakt, przecież to jest amerykańkie przymrużenie oka. Haha, bardzo śmieszne.
Film nie jest zły, ale nie radzę nastawiać się na "supreśmieszną komedię pełną zawadiackiego humoru".
pozdr.
Pamiętaj że to konserwatywny rabin i wydydaje mi się, że "jego językiem" powinno być jidysz a niemiecki (do którego jidysz jest bardzo podobny więc może w filmie były wstawki z jidysz) podobnie jak polski czy angielski to języki obce (gojów).
Sam film może nie genialny ale bardzo dobry. Polecam chociażby dla Wildera w roli rabina.
Właśnie, poza tym kilka razy usłyszałam 'urywki' zdań po polsku typu: 'Podaj' itp. więc wstawki naszego języka były ;)
Przede wszystkim, nie-rolni Żydzi w XIX wieku byli słabo zasymilowani i mówili głównie w jidisz, a już z pewnością hasydzi. Po drugie, jidisz, to nie jest jeden język, ale kilka pni językowych będących zawsze mieszaniną hebrajskiego i języka powszechnego na terenie, na którym osiadła diaspora, która tego jidisz używa. Innymi słowy, Żydzi osiadli w Niemczech mówili mieszaniną hebrajskiego i niemieckiego, ci z Francji hebrajskiego i francuskiego. "Nasze" jidisz było bardziej skomplikowane, ponieważ zależnie od miejsca w Polsce była to mieszanina hebrajskiego i: niemieckiego, rosyjskiego, polskiego oraz różnych kombinacji - stąd owo "o gwałtu!". Dla hasyda polski z pewnością nie był językiem ojczystym, tak jak Polska nie była ojczyzną, zaś na pytanie "skąd jesteś?" można odpowiedzieć w znaczeniu i "pochodzę z Polski" i "przyjechałem z Polski", język angielski tych form nie odróżnia. To tyle wyjaśnień językowych :) Ale jeśli chodzi o film, to stawiam na to, że o języku mówionym zdecydował odbiorca anglojęzyczny. W "Skrzypku na dachu" też mówią po angielsku, a nie po rosyjsku, w "Pociągu życia" po francusku.