Ciekaw jestem ilu ludzi z oceniających ten film na 8,9 czy 10 przeczytało książke?Ja przeczytałem i
ten film z książka nie ma nic wspólnego,większość sytuacji z książki w ogóle w filmie nie pokazali.A
już szczytem wszystkiego był bieg Forresta przez pół Ameryki.W książce w ogóle nie było o tym
mowy,również zakończenie zupełnie nie ma z książką nic wspólnego.Ogólnie film jako sam w sobie
5/10,a jako ekranizacja książki 1/10 .
Dla mnie jest to jeden z niewielu filmów, które są lepsze niż książka. Może dlatego że twórcy filmu z książki zaczerpnęli tylko pomysł na scenariusz, nie starając się przerzucić jej na ekran. Z jednym co się zgodzę to z tym że jest to kiepska ekranizacja. Gdyby jednak chcieli przełożyć książkę na ekran wyszłaby głupia komedia.
Zupełnie się z tym nie zgadzam.Właśnie gdyby przełożyli sytuacje z ksiązki wyszłaby rewelacyjna komedia, a tak mamy film o biegającym facecie.
Koleś. Forrest Gump to wzruszający, epicki dramat, a nie jakieś filmidło komediowe.
Zresztą, argumenty tak żałosne, że nie warto wchodzić w dyskusje...
To jest nieistotne.Jeżeli film jest na podstawie książki,to oczekuję chociaż jakiejś jej szczątkowej ekranizacji.
Myślę,że nie tylko ja oczekuje od filmu zekranizowanego na podstawie ksiązki chociaż cząstkowego jej przedstawienia.
Książka ma charakter komediowy,a skoro film jest kręcony na podstawie książki to powinien być taki sam.
Dlaczego miałby być taki sami? Skąd wy takie głupoty bierzecie? Gdzie te wasze pseudo-zasady są zapisane? Zadaniem reżysera jest stworzyć świetny film, a nie perfekcyjnie odwzorować książkę.
Ojciec Chrzestny także nie trzyma się wiernie książki, a mimo to film wybitny. Film nie jest książką, a książka filmem. Nie widzę w tym nic złego.
Tyle,że w Ojcu Chrzestnym jest wiele sytuacji z książki a w Forreście Gumpie z książki nie ma nic.Jeżeli film jest na podstawie jakiejś książki to przynajmniej w jakiejś części powinien ją przedstawiać.
Nie ma na to żadnej reguły. To scenarzysta decyduje w jakim stopniu film będzie zgodny z pierwowzorem książkowym. Prawa do ekranizacji rzadko kiedy regulują te kwestie.
Obejrzyj sobie "Saving Mr. Banks" jeśli chcesz zobaczyć skrajny przykład ingerowania autorki książki w scenariusz adaptacji filmowej ;)
W każdym filmie na podstawie książki nie podadzą ci fabuły kropka w kropkę obejrzyj sobie inne dobre filmy , które zyskały sławę i czytaj książki na,których przykładzie zostały nakręcone, każda jest praktycznie,że inna - film zmieniony, i dodane fikcyjne wątki.
Jedyny film jaki został nietknięty przez wyobraźnię scenarzysty i reżysera to film "Czerwona Róża" tu prawie wszystko się zgadza, oprócz nie pokazanych podróży małżeństwa. W innych choćby "Nostalgia Anioła" film twoim punktem widzenia pewnie byłby zupełnie zakłamany.
A moim zdaniem trzeba trochę zmieniać w tych filmach bo by były być może za długie, traciły puentę i dopiero wtedy traciły na wartości.
Ciekawa jestem ile książce dałeś? skoro naprawdę ubolewasz nad oceną filmu.
No widocznie musiało mi to umknąć. Dodam tylko, że ocenianie filmu w kontekście spójności z książką nie do końca ma sens. Film to film a książka to książka, dwie oddzielne muzy więc nie ma co się spinać bo przecież regułą jest, że książki zawsze będą lepsze od ekranizacji.
Czepiam się tylko dlatego,że film jest na podstawie książki a nic z książki w nim nie zostało przedstawione.
No skoro tak twierdzisz to muszę się zgodzić, pewnie tak jest. Rzecz w tym, że większość ludzi nie czytało książki więc ocenia sam film, stąd ta wysoka ocena. Zresztą tak naprawdę to jakie to ma znacznie, to tylko nic nie znaczący ranking
Gdyby książka była dramatem tak jak film to jeszcze.Jednak książka była komedią scen dramatycznych było w niej jak na lekarstwo.I zamiast zrobić dobrą komedię to z filmu zrobili dramat.
Zapewne, ale film lada moment kończy 20 lat więc już chyba nic na to nie poradzimy;) Pozdrawiam
Brniesz w ten temat, ile jeszcze razy napiszesz ten sam komentarz: "film jest na podstawie książki!!!11"
Ile można?
"Na podstawie" oznacza że ktoś się na czymś wzoruje, w tym przypadku scenarzysta/reżyser na książce. WZOROWAŁ. Nikt nikomu nie próbuje przecież wmówić że jest to wierne odzwierciedlenie książki, ale jeśli ktoś czerpie pomysły z czegoś, chyba wypada powołać się na to. Stąd "na podstawie". A jak reżyser/scenarzysta pociągnie zaczerpnięty wątek to już jego sprawa, nam pozostaje obejrzeć i ocenić.
Nie wiem co w tym takiego irytującego. Jeśli lubisz książkę, przy niej zostań, a film potraktuj jako inną wersję przedstawionej historii.
W takim razie można dac mniej niż 8 czy nawet 7/10 za brak wierności z książką ale jednak docenic sam film.
Film to zawsze WIZJA reżyseria. Ja tak podchodzę do filmów opartych na książkach.
Ja patrzę inaczej.Jeżeli film jest oparty na książce to przynajmniej w 50 % powinien ją odzwierciedlać.
Jeśli film jest ekranizacją książki to powinien przynajmniej w 50% ją odzwierciedlać, a ten film jest luźno oparty o książkę. Zresztą wyszedł im świetny dramat, a ty chciałbyś żeby zrobili z tego jakąś komedie?
Tyle, że w filmie nie ma nic z książki. KSiążke odebrałem jako doskonałą komedię i tego oczekiwałem od filmu.
Ja nie mieszam jednego z drugim. Jeśli film sie świetnie ogląda to daje ocene taką na jaką zasługuje
To niedobrze,że nie mieszasz. Jeżeli film jest na podstawie książki to powinien chociaż w jakiś sposób ją odzwierciedlać.
"To niedobrze,że nie mieszasz. Jeżeli film jest na podstawie książki to powinien chociaż w jakiś sposób ją odzwierciedlać."
W jakiś sposób ją odzwierciedla.
Ty sobie założyłeś te głupie 50 % i cały czas brniesz w to samo. Proponuje zostać przy książce i cieszyć się życiem.
Tylko że ten film nie jest ekranizacją książki. Jest to natomiast adaptacja filmowa, a jako taka - daje reżyserowi dodatkową możliwość popisu poprzez jego własne koncepcje. Wzięto zatem tylko ogólny pomysł z książki, zarys tej historii i wzbogacono o dodatkowe wątki. Czy to wyszło na plus? Cóż, to kwestia subiektywnej oceny, ale ilość nagród mówi jednak sama za siebie. W końcu nie bez powodu "Forrest Gump" stał się kinowym klasykiem. ;)
Miał być ekranizacją. Na początku filmu jest mowa, że na podstawie powieści Forrest Gump. Również na Filmwebie i na IMDB jest o tym mowa. Ja jeżeli jakikolwiek film jest na podstawie książki to oczekuję chociaż szczątkowej jej ekranizacji. Książka ma charakter komediowy a z filmu zrobili beznadziejny dramat o biegającym facecie.
Wiesz, przecież muszą poinformować, że coś nie jest ich autorskim pomysłem, lecz "zostało oparte na..." - taki mają obowiązek; muszą podkreślić, że nie są jedynymi autorami danej historii. Ale to wcale nie oznacza, że dany film jest ekranizacją.
Jako przykład weźmy "Skazanych na Shawshank" - to również nie jest ekranizacja. W rzeczywistości Steven King napisał krótkie opowiadanie, tak skąpe w wątki, które są widoczne w filmie. Aczkolwiek autorzy filmowego dzieła i tak muszą zawrzeć w napisach kluczowe słowa - "based on novel[...]". Tyczy się to zatem zarówno ekranizacji, jak i adaptacji filmowej.
Krótkie opowiadanie? Jakoś mam książke Skazani na Shawshank Stephena Kinga. Zawiera 512 stron. Nie wydaje mi się żeby to było krótkie opowiadanie.
Ymm... Niemożliwe. xD
"Skazani na Shawshank" było jednym z czterech opowiadań w zbiorze "Cztery pory roku" Stephena Kinga. Nie pamiętam, ile stron ten zbiór miał łącznie, ale przypuszczam, że mniej niż 500 stron. ;)
Ja sobie kupiłem przez net z tej strony i gwarantuję ci, że ma 512 stron zobacz sobie http://www.gandalf.com.pl/b/skazani-na-shawshank/
W takim razie sprzedali ci zapewne "Cztery pory roku" - aczkolwiek nie mam bladego pojęcia, dlaczego o tym nie napisali...
Sprzedali mi Skazani na Shawshank nie ma tam żadnych opowiadań. Jest cała historia Skazani na Shawshank, wszystko dokładnie tak jak w filmie.
Ok, znalazłam - istotnie 512, ale są w tym 4 opowiadania, czyli średnio wychodzi ok. 130 stron na jedną historię. To potwornie malutko. ;]