Wszystko się zgadza, tylko ta scena z tłumaczeniem, że w życiu jak w tym tańcu jest w ten sam sposób IMO niepotrzebna. Takie łopatologiczne tłumaczenie.

Młodzi recenzenci (youtubowej dyskusji) mają zadziwiająco nikłą wiedzę zarówno o współczesnym Izraelu jak i o jego historii. Stąd trochę ignoranckie wywodzenie sensu i bezsensu pokazywanych scen w filmie.

Hej, a możesz rozwinąć tę myśl? O jakie sceny chodzi, jakie elementy historii? Jestem po prostu ciekawa.

Najważniejsza jest autorska ocena filmu przez tych młodych ludzi i to się przede wszystkim liczy.

Mnie zazgrzytało w zębach gdy doświadczenia życia (mniej więcej) ojca wywiedziono z jakiejś wojny z Palestyną. To jakiś nonsens. Izraelczyk, i każdy mieszkaniec regionu w jego wieku oraz ich dzieci, wiedzą o serii wojen nie z jakąś Palestyną tylko z prawie każdym sąsiadem Izraela, który był napadany wielokrotnie.
Zatem doświadczenie życia w zagrożeniu ma w tym państewku historię bez mała sześćdziesięcioletnią. Stąd realia życia, stąd współczesna (nierzadko) niewspółmiernie bezwzględna polityka wobec niektórych sąsiadów, stąd stosunek armii do rodzin żołnierzy, itp.

Ale to dygresja. Film jest znakomity.