Film jest niezły i chociaż niektórzy, mówią, że jest mniej niż przeciętny to trzeba przyznać, że kilka elementów im wyszło naprawdę dobrze. Od początku.

Na plus dałbym prowadzenie narracji historii przez większość filmu. Wprowadzenie postaci i wyjaśnienie widzowi co się dzieje było spójne, logiczne i ciekawe.

Nie był to horror, który straszy przez cały czas, a opierał się na kilku "screamerach", które były wykonane naprawdę nieźle, chociaż (i to na minus) umiejscowienie ich było bardzo mocno sygnalizowane przez zbyt długą sekwencję w której nic się nie działo, a muzyka stawała się bardziej creepy. Gdyby poprawić ten aspekt, to film byłby oceniony na 2 gwiazdki wyżej. Jednak to właśnie sztuka, tak straszyć widza, by ten się nie spodziewał. Przewidywalność straszenia była także winą wykorzystywania numerów, które każdy fan horrorów widział w filmie - odbicie w szybcie za plecami bohatera, postać w oddali w cieniu korytarza, czy powolny ruch kamery w stronę odwróconego tyłem antagonisty, po którym dzieję się to co w horrorach dzieje się najczęściej.

Na minus dałbym także zbyt mało strasznych momentów, być może zbyt mało psychologii było w tym filmie, który w pewnym momencie (szczególnie na końcu filmu), bardziej miał charakter filmu o superbohaterze niżeli horroru.

Na koniec, także na minus, daję wybór głównej aktorki. Nie zrozumcie mnie źle, dziewczyna moim zdaniem grała dobrze, jest ładna i... psuje efekt horroru. No, może nie ona, a reżyser, który zamiast skupić się na aspekcie emocjonalnym bohaterski i wpływie tego co się dzieje dookoła na jej psychikę, skupił się na tym by pokazać jej nienormalnie wielki i cudny biust. W horrorach psuje to odbiór. Widz ma się bać, a nie zastanawiać się "hmmm trochę opętana, ale i tak brałbym".

Końcówka filmu do wywalenia. Mogłaby się w ogóle nie zdarzyć, albo chociaż mogłaby być inaczej pokazana. Mocna konfrontacja z diabłem, bardziej pasuje do superbohaterów niż do horrorów, gdzie bohater powinien zawsze być na straconej pozycji. Widz horroru musi się bać, wplątanie w to innych emocji nie służy produkcji.

Na kolejną część nie pójdę do kina (jeżeli się pojawi). Szczerze, na tę też bym nie poszedł, gdyby w kinach nie puścili jeszcze większych gniotów, na tle których ten wydawał się naprawdę atrakcyjną propozycją.