Miałem wielki przywilej obejrzeć po raz pierwszy Dziką namiętność w kinie. A potem po raz drugi, trzeci i pewnie też piąty. To były czasy, kiedy dobry tytuł był grany ponownie po kilku miesiącach i tak przez kilka lat. Wild thing do takich właśnie należał.
Rollercoaster zabiera nas w szaloną podróż już w pierwszej scenie, by wysiąść w ostatniej i nie mieć dość. Do tego świetna muzyka (!), bardzo przyzwoita fabuła, naprawdę niezłe aktorstwo i mnóstwo fantastycznych zdjęć. Nie zestarzał się.
Jestem w nim zakochany od pierwszych minut tego pierwszego razu. Ideał kina drogi.