PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=694545}

Dzika droga

Wild
7,0 58 694
oceny
7,0 10 1 58694
5,9 23
oceny krytyków
Dzika droga
powrót do forum filmu Dzika droga

Rozumiem że nie radzi sobie z traumą nieszczęśliwego dzieciństwa i śmiercią matki, ale to jak traktuje swojego nieszczęsnego męża jest nie do przyjęcia. Facet musi być nie mniej zaburzony, bo chyba nikt normalny nie wytrzymałby 6 lat z kobietą która puszcza się na prawo i lewo. Gość nie tylko wytrzymał, ale jeszcze szukał jej po melinach i ściągł z jakiegoś ćpuna. A na koniec, zrobił sobię pamiątkową dziarę, żeby przypadkiem nie zapomnieć tego cudownego związku.
To jest tak żałosne że aż boli.

jedyny_wolny_nic

Również książka nie wyjaśniła mi do końca postępowania Cheryl , można jedynie je tłumaczyć niedojrzałością jakże często w wieku młodzieńczym .

ocenił(a) film na 8
jedyny_wolny_nic

po prostu go nie kochała

jedyny_wolny_nic

Zaczęła się puszczać, kiedy nie wytrzymała psychicznie po śmierci matki. Jej postępowanie - nałóg narkotykowy, przygodny seks, niszczenie siebie - to klasyczny przykład ucieczki od problemów. Cheryl była słaba, od zawsze pozbawiona poczucia własnej wartości, nie radziła sobie ze sobą, w pewnym momencie zaczęła nie radzić sobie w takiej skali, że stała się autodestrukcyjna. To nie była niedojrzałość, a raczej dezintegracja osobowości i poważne problemy, z którymi powinna radzić sobie na terapii. Pomogła jej terapia ekspiacji i wędrówki, którą sama wybrała. A dlaczego jej mąż jej szukał po melinach? Ponieważ kochał ją i czuł się za nią odpowiedzialny. Nie przestał jej kochać mimo tego, co zrobiła, ale nie umiał jej już wybaczyć i z nią być.

Nie wszystko jest czarne albo białe. Cheryl nie była zła, była po prostu na pewnym etapie życia okrutnie pogubiona i staczała się po równi pochyłej.

ocenił(a) film na 5
alicjajoanna

Moim zdaniem, jeśli chciała się puszczać i to jeszcze publicznie - to nikt jej nie bronił. Ale powinna najpierw rozwieźć się ze swoim mężem, który ją kochał, a który niestety był strasznym frajerem i podnóżkiem. Żal faceta że trafił na nią.
Zwykła egoistka myśląca że jeśli jest jej ciężko, to wszystko jej wolno i może nie liczyć się z innymi.

Janoszy

Jej problemem nie było to, że "chciała się puszczać", tylko szereg problemów natury psychicznej i uzależnienie. Trudno jest oceniać jej zachowanie rozsądnymi kategoriami - pewnie, powinna rozstać się z mężem i zacząć nowe życie, ale ona nie była na etapie zaczynania nowego życia, tylko sięgania dna. To dwie różne sytuacje. Naprawdę jesteś skłonny raktować Cheryl jako normalną, zdrową kobietę, która dokonywała takich, a nie innych wyborów z egoistycznych pobudek? Przecież ona potrzebowała odwyku i solidnej terapii.

ocenił(a) film na 5
alicjajoanna

Rozumiem Twój punkt widzenia, ale może inaczej:
W ramach ćwiczenia intelektualnego wyobraźmy sobie ocenę i powszechny odbiór filmu gdyby Cheryl zamienić na jakiegoś Cheruba albo Joe.
Jako chłopiec jest bity przez ojca albo matkę/wykorzystywany seksualnie przez pedofila/wstawmy inną dowolną traumę.
Jako młodzieniec traci ojca/matkę w wyniku jego/jej choroby, nie ma pieniędzy na college i pracuje jako kelner.
Później zaczyna walić heroinę, zdradzać kochającą go żonę i traktować ją jak szmatę do podłogi, puszczać się z narkomankami z dna społecznego i kopulować na ulicach w biały dzień (co w sumie mężczyźni w porównaniu do kobiet mają bardzo utrudnione, ale to teraz nieistotne). I robi to przez raczej długi czas, jak wnioskuję z filmu. A później zapładnia jedną z narkomanek, po czym każe jej usunąć ciąże.
Później uznaje że jednak jest "ponad to", ubiera plecak i rusza w długą wędrówkę na cywilizowanym szlaku w USA z rejestrem turystów, schroniskami i systemem pocztowym.
Co jakiś czas ma jeszcze czelność dzwonić do swojej byłej żony którą traktował jak wycieraczkę, mimo że jego zepsucia dalej go wspierała i próbowała wyciągnąć z nałogu i bagna (no przecież miał problemy, to go usprawiedliwia żeby ją tak traktować :D) i każe przysyłać sobie na szlak rzeczy o których zapomniał, albo mu się skończyły, albo udostępniać swój adres itd. Słowem - dalej ją wykorzystuje i dalej to usprawiedliwia, bo przecież ma "wielki cel" i ma traumę.

Już widzę oceny i zachwyty Pań nad tym filmem!
-"Cóż za silny mężczyzna! Wiedział jak się odnaleźć!"
-"Bohater filmu Into The Wild to przy nim nieopierzony chłoptaś!"
-"Fascynująca postać! Man power!"
-"Cóż za głęboki film!"
-"Nie możemy go tak surowo oceniać ze względu na to, co przeszedł w dzieciństwie, a poza tym stracił matkę/ojca"
:D

Tyle na temat. Podwójne standardy zachodniego społeczeństwa ;)


Janoszy

To jest Twoje zdanie. Jak dla mnie to byłaby taka sama historia - jak spaść na dno i znaleźć własny sposób, żeby się podnieść. Uzależnienie od narkotyków, choroby psychiczne czy seksoholizm nie są czymś, co jest związane z płcią.

ocenił(a) film na 5
alicjajoanna

Właśnie o to chodzi, że historia byłaby niby taka sama, ale ogólna ocena filmu i komentarze - wątpie.
Już widzę lawinę komentarzy odnośnie tego jaki z głównego bohatera żałosny gnojek, prostak, słabeusz, że patriarchat i po co w ogóle takie filmy robić i oglądać.
Natomiast w przeciwnym wypadku mamy "girl power", "wyzwolenie głównej bohaterki" i "feministyczne kino drogi".
Oczywiście jak już zauważyłaś, to tylko moje zdanie które może być lekko wypaczone przez moje refleksje odnośnie zachodniego społeczeństwa ;)
Tak czy inaczej film warto obejrzeć jeśli lubi się kino drogi/filmy z motywem podróży, ale komentarze odnośnie tego jak wspaniała i silna była to kobieta w porównaniu do Chrisa McCandlessa z Into The Wild dają mi wysypkę i niestrawność. Nie była.

Janoszy

Żeby przekonać się, czy analogiczna historia z męskim bohaterem byłaby inaczej oceniana, trzeba by najpierw znaleźć podobny film z facetem w roli głównej i przeczytać komentarze. Inaczej to tylko i wyłącznie gdybanie. Historia z "Into The Wild" taką analogiczną opowieścią nie jest - bohaterowie mieli inne potrzeby, inny problem i inne cele - ciężko jest porównywać pobudki ideologiczne kogoś, kto ma wszystko z desperacką próbą podźwignięcia się kogoś, kto przez własną słabość charakteru, zaburzenia psychiczne i uzależnienie spadł na dno i usiłuje się wygrzebać z błota, w którym leży. Podróż bohatera "Into The Wild" zdaje się być czymś w rodzaju spóźnionego młodzieńczego buntu, Cheryl Strayed traktowała to raczej jako ostatnią deskę ratunku, a na pewno remedium na ogromny pakiet poważnych problemów, które niszczyły jej życie. Ci bohaterowie nie są do siebie podobni i dlatego te historie nie są analogiczne.

Janoszy

PS Nie twierdzę, że była wspaniałą i silną kobietą per se - była na pewno odważna, bo taka podróż wymaga odwagi, zdeterminowana i skuteczna - bo autoterapia wszak poskutkowała. Gloryfikowanie jej to głupota, podobnie jak gloryfikowanie postaci McCandlessa, który de facto życie stracił w sposób głupi i na własne życzenie.

ocenił(a) film na 8
jedyny_wolny_nic

Świetnie wytłumaczyła to alicjajoanna:
"Zaczęła się puszczać, kiedy nie wytrzymała psychicznie po śmierci matki. Jej postępowanie - nałóg narkotykowy, przygodny seks, niszczenie siebie - to klasyczny przykład ucieczki od problemów. Cheryl była słaba, od zawsze pozbawiona poczucia własnej wartości, nie radziła sobie ze sobą, w pewnym momencie zaczęła nie radzić sobie w takiej skali, że stała się autodestrukcyjna. To nie była niedojrzałość, a raczej dezintegracja osobowości i poważne problemy, z którymi powinna radzić sobie na terapii. Pomogła jej terapia ekspiacji i wędrówki, którą sama wybrała. A dlaczego jej mąż jej szukał po melinach? Ponieważ kochał ją i czuł się za nią odpowiedzialny. Nie przestał jej kochać mimo tego, co zrobiła, ale nie umiał jej już wybaczyć i z nią być.

Nie wszystko jest czarne albo białe. Cheryl nie była zła, była po prostu na pewnym etapie życia okrutnie pogubiona i staczała się po równi pochyłej."

BRAWO! BRAWO! BRAWO!!!
Chciałem wyjaśnić to autorowi tego postu, ale za chwilę znalazłem dużo lepsze wyjaśnienie...
Gratuluję i pozdrawiam alicjajoanna!

jedyny_wolny_nic

Zgadzam się. Mnie jeszcze bardzo przeszkadzał motyw poznania przystojniaka i przespania się z nim - jeśli ta droga to miał być rodzaj jakiejś "pokuty" to mi ten sex burzy całą konwencję filmu. Jak dla mnie Cheryl była postacią odpychającą

ocenił(a) film na 2
OlgaStola

Dokładnie to samo chciałem napisać przed chwilą, gdy skończył się film. Więc podpinam się pod twoją wypowiedź. Im dalej w film, tym główna bohaterka wydała mi się coraz bardziej odpychająca.

I jeszcze w całej tej opowieści zrobiła z siebie męczenniczkę. Hmm... Łatwo wszystko tłumaczyć "przeżytymi traumami", ale niektórym komentującym umknęło, ze ona była trudna na długo przed chorobą matki. Ten typ tak ma. To, ze oddawała się przygodnym facetom i ćpała, nie wynikło z bólu po matce. Śmierć matki tylko w niej to obudziła. Była tylko bodźcem wyzwalającym. Gdyby jej matka nie zachorowała, tym bodźcem stałoby się zapewne coś innego, ale do zdrady i całego tego puszczania się i tak by doszło.

i ja rozumiem, że czasem tak jest, bo ludzie są różni. Nie lubię jednak, gdy kogoś takiego się beatyfikuje. A w tym filmie to właśnie się dzieje. Dlatego nie ocenię tego filmu wyżej, niż 5. Mimo, że reżyseria i montaż całkiem na wysokim poziomie.

Dodam jeszcze, że ja tez tak wędruje po górach czasami. Dla przyjemności, dla przygody. Czerpie z tego radość. Więc film ten do pewnego momentu był mi bliski.

ocenił(a) film na 5
OlgaStola

Dokładnie... idzie na ten szlak w ramach pokuty od ćpania i ruchania się z kim popadnie, no i w ramach tej pokuty rucha się na szlaku z przypadkowym typem - WTF? Kobieca logika! :-D

ocenił(a) film na 3
jedyny_wolny_nic

i jeszcze budowanie narracji że to ona była pokrzywdzona w tym związku bo były w filmie dosłownie trzy sceny gdzie gość na nią krzyczy. To wszystko. A to on ją przeprasza bo "musi przez niego iść 1600 kilometrów". Śmiech na sali
Oczywiście, jest na forum wielu pięknoduchów którzy będą bronili zachowanie głównej bohaterki. Ale kto przeżyje choć chwilę związku z kimś takiego typu - szybko się wyleczy ze współczucia dla takich niszczycielskich osób
We mnie postać głównej bohaterki wraz z rozwojem fabuły budziła tylko coraz większe obrzydzenie

ocenił(a) film na 4
krolrys

Dziwka idzie na szlak i tyle.

wearethepeople

Kto cię zranił kotku …

krolrys

Ciekawe, że tak to odczytałeś. Moim zdaniem nigdzie nie było narracji, że to ona była krzywdzona w związku i że to przez męża idzie na szlak. Było oczywiste, że to główna bohaterka spieprzyła małżeństwo, bo nie radziła sobie z żałobą po matce. Film w żadne sposób nie usprawiedliwia jej autodestrukcyjnych zachowań, zdrad i ćpania, po protu je pokazuje. Ktoś tu pisał, że nie ma dla niej empatii. Ja jak patrzyłam na to co ona robi myślałam sobie ależ ona musi cierpieć, ale to nie znaczy, że będę jej zachowania bronić, absolutnie. Krzywdziła ludzi i tyle. Film po prostu pokazuje co do tego doprowadziło i co cierpienie potrafi zrobić z człowiekiem. Ostatecznie podjęła decyzję, aby jakoś sobie pomóc. Terapia jej nie podeszła to poszła na szlak, gdzie mogła wszystko przemyśleć i przepracować. Myślę, że gdyby nie to, to skończyłaby martwa w jakiejś melinie albo sama by ze sobą skończyła. I dokładnie tak samo odebrałabym ten film gdyby protagonistą był mężczyzna. Film po prostu ukazuje podnoszenie się z dna.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones