film obejrzałam tylko dzięki temu, ze kiedyś w trójce słuchałam z lubością kolejnych słuchowisk teatrzyku "zielone oko" (było to w czasach gimnazjum więc przepraszam jesli się pomyliłam co do nazwy). to przedstawienie radiowe zrobiło wtedy na mnie niesamowite wrażeni. ta metafizyka, tajemnica. postać imte kojarzyła mi się głoównie z syreną, kobietą (dzieckiem) zwodzącą mężczyzn, przyczyniającą się do ich tragicznego końca.
uważam że film był gorszy od radiowej wersji. trochę przydługi, o ile w słuchowisku jak to w radiu cisza omal nie występuje to w filmie było za wiele "luk". oprócz tego wycięłabym połowę scen z englertem.