Film naprawdę świetnie zagrany i świetnie wyreżyserowany. Fabuła bardzo ciekawa, a postaci bardzo wyraziste. W sumie byłem poruszony i dawno nie widziałem postaci wywołującej we mnie taką odrazę, czy wręcz żądzę mordu, jak maltretujący Strabliggiego policjant.
Czytałem negatywne opinie o filmie, jako o propagandzie marksistowskiej, o jednostronnym spojrzeniu na problem, o demonizowaniu wymiaru sprawiedliwości i przedstawianiu przestępców jako ofiar. Ale ja to widzę inaczej.
SPOILER
Gino był przestępcą, ale nie był mordercą. Nie był też recydywistą. I nikt nie mówi, że to prawo zrobiło z niego mordercę. To ludzka zawziętość, brak zaufania graniczący z sadyzmem. To raz.
Dwa, to fakt, iż film przedstawia wśród osób reprezentujących prawo jednostki nacechowane pozytywnie i obojętnie. Na dobrą sprawę tylko jeden policjant jest przedstawiony jako "ten zły", podobnie, jak tylko jeden skazaniec jest "tym dobrym".
Niektórzy próbę złamania stereotypu odbierają jako propagowanie stereotypu skrajnie odmiennego. Ale ja tak tego nie odbieram.
Sam mam tendencję do głoszenia poglądu, że morderstwo z zimną krwią powinno się karać śmiercią. Ale po pierwsze, w filmie nie mowy o zimnej krwi, po drugie to nie jest kwestia tłumaczenia i uniewinniania Gino, tylko szukania przyczyny, tego , co zaszło. A daleko szukać nie trzeba.
Jak to ma się do rzeczywistości? Na pewno nie chodzi o to, że przestępcy to ofiary i nie wolno ich krzywdzić, raczej o to, że nikt nie jest idealny, w tym również wymiar sprawiedliwości. A kara śmierci jest nie odwracalna i nie można ryzykować błędu.
Można by jeszcze dużo pisać w tej kwestii, ale to nie miejsce i czas.