PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=682082}

Dwa dni, jedna noc

Deux jours, une nuit
6,4 10 135
ocen
6,4 10 1 10135
7,1 16
ocen krytyków
Dwa dni, jedna noc
powrót do forum filmu Dwa dni, jedna noc

Nowy film braci Jeana-Pierre Dardenne i Luca Dardenne, obaj są również autorami scenariusza, nie jest wcale taki łatwy w jednoznacznej ocenie jakby się mogło wydawać. Poza problemem jaki ukazuje, a który mógłby spłynąć jak grom z jasnego nieba zupełnie na każdego z nas, ma w pewnym stopniu (a może i w głównej mierze), uruchomić w obserwującym widzu pokłady empatii. Tak mocno społecznego filmu nie ogląda się bowiem dla samego oglądania. Wszyscy wiem, że to nie ten typ kina. Przy okazji zaznaczam, iż bez spoilerowania tematu przed rozmową się nie obędzie, o ile w ogóle do wymiany poglądów z kimkolwiek dojdzie.
Film zaczyna się zupełnie zwyczajnie, by już za sekundę przeszył nas i Sandrę głośny telefon. Kolejne sceny, jak nic wskazują na to, że wydarzyło się coś dramatycznego w rodzinie. Na całe szczęście (wiem, brzmi to jak czarny humor), to tylko przykra wiadomość od koleżanki z pracy. Okazuje się, że w firmie w której pracuje kobieta, dochodzi do redukcji jednego z etatów i to właśnie jej pozbywa się szefostwo. W myśl o tym, iż Sandra i Manu żyją na kredytach, pewnie jak większość ludzi, a w domu jest na wychowaniu dwójka dzieciaków, tym samy zbytnio się nie przelewa, histeria matki zaczyna wymykać się spod jej kontroli. Zresztą w jednej ze scen bardzo wyraźnie jest to widoczne.
Sandra bierze sprawy w swoje ręce i postanawia przekonać w powtórnym po weekendowym głosowaniu większość z szesnastu współpracowników, do pozostawienia jej na stanowisku pracy. Kosztem tej decyzji ma być zrzeczenie się 1000 euro premii, która dla każdego przecież oznacza dodatkowy zastrzyk gotówki.
Czy wybór, którego dokonuje zrozpaczona Sandra jest w pełni uzasadniony? Czy trzeba takie postępowanie krytykować, a może wręcz przeciwnie, należy nakręcać innych właśnie do takiego działania? Czy jest sensem kręcić pełnometrażowy film o tak ''sondażowo - społecznościowym'' zagadnieniu?
Panowie Dardenne próbują przekonywać widzów do tego w jak brutalnym świecie żyjemy. Pewnie wielu z Was, tak jak i ja, nie znajdzie w tym obrazie niczego odkrywczego, jednak zawsze będę zdania, że filmy pokazujące upadek ludzkiej godności związany z podłością systemu i podziałem na ''górę i dół'' powinny wychodzić z wytwórni.
Nie można głośno wykrzyczeć (nie tylko patrząc na ten jeden film), że w świecie panuje bezwzględna znieczulica na ludzkie cierpienie. Sandra przedstawia swoją wędrówką pewien wzór ludzkich zachowań, które są nieodgadnione i często nieprzewidywalne.
Chyba nikogo nie dziwi, że po godzinach chodzenia od domu do domu, kobiecie udało się przekonać kilka osób i liczba z dwóch stojących za nią murem wzrosła do ośmiu. To prosta jak drut psychologia. Każdy z tych ludzi miał swój osobisty powód by ''zmięknąć''. Jednak można było zrobić małą przewagę na niekorzyść, lub …korzyść Sandry. Stosunek pół na pół wydaje się być celowo naciągany.
Teraz parę słów o wyborze pokrzywdzonej. Jak to w takich sytuacjach bywa, tonący chwyta się czego tylko może, by ratować życie. Wpłynięcie na (wymuszenie, jak kto woli) zmiany decyzji niektórych osób, właśnie jest tą przysłowiową brzytwą.
Chwała Sandrze za to, że się nie poddała, ale bardziej bym zrozumiał, gdyby z miejsca z ''podniesionym czołem'' i zachowaną godnością, ruszyła w miasto w poszukiwaniu nowej pracy. Nie wiemy, czy ten plan nie byłby trudniejszy do zrealizowania, ale żeby się przekonać na własnej skórze, wypadałoby podjąć ryzyko.
Nie trzeba przypominać (mówię o sobie, twórcy już to zrobili) w jakich egzystujemy czasach oraz tego, że każdy może znaleźć się w identycznej sytuacji jak Sandra szybciej niż mu się to wydaje. Po prostu wielu o tym nie myśli na co dzień, bo i po co. Lecz ''jak już coś'', reakcje muszą być przecież błyskawiczne. My powinniśmy nie tyle MUSIEĆ, co przede wszystkim CHCIEĆ, a nie usiąść, załamać ręce, zacząć się nad sobą użalać, szukać na siłę litości i zrozumienia, próbować wpłynąć lamentem na reakcję innych, niestety nie poprzez kreatywność w działaniu, a zwyczajnie przez współczucie. To niedopuszczalne!
Patrząc na to z drugiej strony, trzeba uznać, że Sandra nie została obdarta z godności do końca. Gdy już zaczęła swoją ''misję niemożliwą'', kibicowałem jej w duchu i wierzyłem po cichu, że w końcu się uda, a jej walka zaowocuje.
Co jednak by było, gdyby twórcy podzielili ''fabryczną'' społeczność w stosunku 7:9, 6:10, obojętnie w którą stronę, ale z tą drobną przewagą? Oto jest pytanie.
Co do gry Marion Cotillard dla mnie zagrała nieźle, owszem może i na nominację, ale czy na pewno na statuetkę? Momentami była zbyt …depresyjna. Pewne zachowania samej Sandry mogły wpłynąć na mój osąd.
Pozostali aktorzy spisali się przyzwoicie, choć nie wszystkie role są w stanie przypaść widzom do gustu. Zwłaszcza jeden narwany i agresywny pracownik, który automatycznie eliminował się sam ze społeczeństwa.
''Dwa dni, jedna noc'' to obraz autentyczny, surowy (jak najbardziej), dosyć brutalny, no i co najważniejsze, dzielący społeczeństwo przed tv na tych ''za'', a nawet ''przeciw’''. Patrząc na ten film ciężko być wobec niego obiektywnym.
6,5/10, to ocena na którą u mnie zasłużył.

ocenił(a) film na 10
djrav77

Ja natomiast mogę jednoznacznie ocenić ten film i nie mam żadnych "przeciw" co do tej historii. Zacznę od nominacji dla Marion Cotillard,
która była dla niej wielkim zaskoczeniem, jak sama powiedziała w wywiadach, że dla Niej samo zaproszenie do produkcji tego filmu
przez braci Dardenne było wielką nagrodą, gdyż w poprzednich filmach grali aktorzy głównie z Belgii. Nie rozumiem, dlaczego uważasz, że Sandra
grana przez Cotillard była zbyt depresyjna? Przecież ona miała depresję, fakt, że była mowa o tym, że już wyzdrowiała, ale ewidentnie nie była w pełni zdrowa.
Marion bezbłędnie zagrała osobę kruchą, nadwrażliwą i z depresją, jak sama mówiła, miała okres w swoim życiu, gdy była blisko stanu depresji.
Także moim zdaniem nominacja w pełni uzasadniona, życzę jej wygranej.
Na mnie film zrobił duże wrażenie i ciągle zadawałem sobie pytanie co ja bym zrobił w takiej sytuacji? Zarówno na miejscu Sandry jak i jej
współpracownika. Po tym filmie nie mam wątpliwości jaka byłaby moja decyzja
Co do fabuły to warto jeszcze nadmienić, że pracownicy byli wcześniej "źle poinformowani, zastraszeni", że czy tak czy tak
jedna osoba będzie musiała zostać zwolniona, mówiono im to przed pierwszym głosowaniem.
Ja też patrzę na to z innej strony, że to łapanie się brzytwy jak nazywasz - czyli wpłynięcie na decyzję współpracowników, nie jest wcale oznaką
słabości. Trzeba pamiętać, że Sandra jest osobą nie ma co ukrywać słabą psychicznie, a przez cały czas trwania filmu, kto ją wspiera i nie daje
za wygraną? Otóż cały czas wspiera ją mąż! To naprawdę godne podziwu. Sandra nie wpływa na decyzję, ale tylko ma prośbę i w pełni rozumie odmowę.
Może i nieświadomie robi to przez współczucie, ale nie uważam, żeby było to niedopuszczalne. Dla mnie ani przez chwilę nie zostaje obdarta z godności,a
należą jej się wielkie brawa z odwagę. Te dwa dni i jedna noc, mam wrażenie, że ją wzmocniły, uświadomiły coś.

Reasumując mamy trochę inny punkt widzenia na temat tego filmu i postaci w nim występujących. Dla mnie film porusza kilka tematów wszechobecnych
w dzisiejszych czasach czyli depresji, możliwości straty pracy w każdej chwili, bezwzględności i temu egoistycznemu, indywidualistycznemu podejściu do życia, a i najważniejsze czy dla nas liczy się drugi człowiek czy pieniążki? To z pozoru prosty film o tym jak ważne jest wsparcie, dobre słowo, szacunek dla drugiej osoby, którego coraz mniej w tym XXI.
Dla mnie bezapelacyjne 10/10, choć od razu po seansie miałem małe problemy czy 9,5 czy 10.

ocenił(a) film na 8
tjcrash

zgadzam się niemal w stu procentach. spora część wypowiedzi w internecie (nie tylko na tym forum) uświadomiła mi, że choć o depresji mówi się coraz więcej, to jednak wciąż niedostatecznie dużo. nie chcę nikogo posądzać o brak empatii czy nawet ignorancję, ale mam wrażenie, że wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ciężka to choroba. depresja nie jest w tym filmie tylko dramatycznym dodatkiem do historii, według mnie jest elementem kluczowym, bo jeśli ktoś nie wie (lub zwyczajnie nie rozumie), że dla osób chorych często wielkim wyzwaniem jest wstanie z łóżka, nie zrozumie też, jak wielkiej siły i odwagi wymagała od Sandry taka "misja". ja byłam bardzo poruszona, a po końcowej scenie także wzruszona i mam tylko nadzieję, że jak najwięcej osób zdecyduje się poświęcić 1,5 godziny swojego życia i obejrzy ten film.

ocenił(a) film na 10
tesze

I coś właśnie w tym jest, mamy więcej empatii dla ludzi chorych fizycznie, nie chcę tu podawać przykładów itd. Ale jak ktoś jest chory na psychice - w sensie omawianej tu depresji to faktycznie wiele osób nie ma o niej zielonego pojęcia i faktycznie ignoruje ten problem, a będzie to jedna z najczęstszych chorób w XXI wieku, z uwagi na coraz bardziej większy pęd itd. można by pisać o tym wiele.

A co do historii to faktycznie depresja jest tutaj podstawą, tłem dla tej całej historii, a nie dodatkiem. Dlatego czyny Sandry można zrozumieć i zasługują one na wielkie uznanie w moich oczach. Również mnie to wszystko poruszyło :)

ocenił(a) film na 8
tjcrash

dokładnie - wielu ludzi dotyka ten problem i pewnie będzie ich coraz więcej, dlatego warto wiedzieć, jak to wygląda, choćby po to, żeby nie traktować tego jak fanaberii, nie lekceważyć, a przede wszystkim nie osądzać takich osób, nie przypinać im łatek ludzi leniwych czy nawet nieudaczników, bo tak niestety wciąż się dzieje.

a wracając jeszcze do samego filmu, to bardzo dotknęły mnie (to chyba niewłaściwe słowo, ale akurat nie mam w tej chwili żadnego lepszego) komentarze, że zachowanie Sandry było irytujące i nielogiczne, bo przecież mogła od razu szukać innej pracy. owszem, takie zachowanie byłoby może irytujące i nielogiczne, ale właśnie w przypadku osoby zdrowej. Cotillard wywiązała się ze swojego zadanie bezbłędnie, z wszystkich nominowanych pań przekonuje mnie najbardziej, choć pewnie Oscar przypadnie Moore - moim zdaniem szkoda, no ale cóż, to tylko nagroda :)

ocenił(a) film na 7
djrav77

Nie dziwi was jedno? 14 tysięcy premii, po 1 tysiącu dla każdego, ale jeśli ona zostanie zwolniona, a jeśli nie to premia przepada? To ona tam zarbiała 14 tysięcy , że szefowi to sie kalkukuje?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones