Kolejny film o potworze Frankensteina prezentuje się nieco lepiej niż swój poprzednik mimo dziur fabuarnych, ale nadal bardzo dużo brakuje mu do filmów Jamesa Whale’a. Również Lonowi Chaneyowi jr. brakuje wiele do kreacji Borisa Karloffa choć zagrał on całkiem dobrze. Oprócz jednak klasycznego, „lekkiego” horroru nie dostajemy praktycznie nic.
Irytował mnie najbardziej Igor który przerodził się na naszych oczach we władce monstrum nad którym wcześniej nikt nie potrafił zapanować.
Najważniejsze że film da się obejrzeć i nie jest stratą czasu.
Film tak naprawdę dla fanów filmów o Monstrum.