Warto też chyba wsiąść pod uwagę że oryginał miał wyrzuty sumienia a klon szedł bardziej schematycznie. Oryginał wiedział że trzeba uważać na truciznę, nawet podczas sceny z psem pokazał że ma sumienie.

wstyd sie przyznać,ale nie załapałam końcówki, stąd weszłam na forum:) słuszne spostrzeżenie z tym wjechaniem auta na rondo pod prąd, szacunek

ale sąd popełnił błąd, bo należało sprawdzić kolor oczu( klon miał niebieskie), wcześniej należało sprawdzić czy ma założone soczewki.

i dlaczego wg Ciebie klon w aucie się rozpłakał, kiedy słyszy matkę informującą o fakcie zakupu kilku kolorowych soczewek?nie było tak,że soczewki były potrzebne aby ukryć prawdziwy kolor oczu?oryginał się rozpłakał,że matka pragneła jej śmierci a na rondo wjechała w stresie?

Nie do końca, zauważ że na miejscu pojedynku dziewczyna podaje się za oryginał, mogło być to celowe działanie, rodzina mogła zmusić klona by tak o sobie powiedziała, zarówno matka jak i jej facet traktowali ją jak oryginał z przed lat i zapewne chcieli już na zawsze wyprzeć tamtą dziewczynę z pamięci, dodatkowo mogła tak powiedzieć żeby nie czuć się gorsza, wkoncu głupio jest być czyimś klonem. Co do łez, ponownie stwierdzam że to płakał klon, matka kupowała soczewki dla klona aby ta już zupełnie przejęła życie oryginału. Klonowi nie podobało się zachowanie rodziny, ona nie chciała dłużej żyć życiem oryginału i w którymś momencie nawet o tym mówi, miała wkoncu odmienny charakter i to logiczne że życie oryginału nie musi jej odpowiadać. Popadła w depresję jak klon na tym spotkaniu.

Stąd łzy w aucie, klon czuł się uwięziony i przytłoczony życiem oryginału.

Jeszcze jedna rzecz, gdyby przeżył oryginał to rodzina zauważyła by zmianę w zachowaniu względem klona, pewne wyrobione nawyki, styl chodzenia itp. to rzeczy których nie da się od kogoś skopiować tym bardziej jeśli się z tą osobą nie ma kontaktu, przez rok z klonem mieszkał facet i dobrze wie jakie różnice były między obiema dziewczynami.

rzeczywiście ostatni Twój argument jest przekonujący. Nie uważasz jednak,że trochę nieprofesjonalne zachowanie sądu?(dotyczące sprawdzenia koloru oczu)

To już szczegół, sądu nie obchodziło kto pojawił się na pojedynku, grunt że jedna z nich nie żyje i że takie DNA posiada tylko jedna osoba, klon czy oryginał, będzie figurował w bazie danych pod tym samym imieniem i nazwiskiem.

Zauważ że dla sądu życie ludzkie nie ma żadnego znaczenia, można się mordować na żywo w telewizji i jeszcze na tym zarobić, dla nich ludzie to statystyki, dlatego nie sprawdzali dogłębniej która to dziewczyna żyje.

Ja bym jeszcze dodał coś dla mnie bardzo istotnego. Przed samym pojedynkiem dziewczyna podająca się za oryginał zapytana "jaki problem z samochodem?" odpowiada "pomyliłam koło które skręca w lewo i w prawo z pedałem". Oryginał wie, że nazywamy to kierownicą

Czyli reasumując :matka i chłopak namówili klona do otrucia oryginała żeby mieć "tresowane zwierzątko". Oryginał miał zasady itd. Podczas rozmowy z chłopakiem przed domem jej mamy oryginał mówi, że może się zmienić ale chłopak już jej nie kocha bo klon się podporządkował ze wszystkim (jedzenie itd). Matka też można się domyślić po słowach klona jest nim zachwycona. Klon zdając sobie sprawę, że nie umie tak funkcjonawać popada w coś rodzaju depresji. No i jest jeszcze na samym końcu pytanie sprawdzające chłopaka na co ma ochotę do jedzenia? Oryginał meksykańskie żarcie lubił a francuskiego nie bo jest zbyt ciężkie. Odpowiedź brzmi francuskie.

Dokładnie tak, dużej filozofii tu nie ma wystarczy uważnie obejrzeć, choć dodałeś kilka rzeczy które mi umknęły jak choćby to z jedzeniem.

Bzdury opowiadasz trzeba \nie byc ujaranym jak sie oglada takie fiulmy. Samochód był już doszczetnie poobijany jak ruszała spod domu. Klon płakał bo go ruszyło sumienie

I uwaga najważniejszy argument, którego chyba nikt nie wymienił...cała część ubioru oprócz kurtki, czapki i fryzury była identyczna jak klona, więc to musiał być klon, zwłaszcza że nikt ich nie widział więc po co pozorwać :D

Końcówka tak została nagrana, by nie wyjaśnić kto przeżył. Dla każdego jest to ta osoba, ktora chce by przezyła.