USA, czasy Wojny amerykańsko-meksykańskiej. W wyniku aktu tchórzostwa główny bohater zostaje wysłany do odizolowanego posterunku w górach Sierra Nevada, w którym została garstka osobliwych postaci. Niedługo potem pojawia się tam gość, który przyznaje się do kanibalizmu gdy on i jego towarzyszy utknęli na zimę w jednej z górskich jaskiń. W międzyczasie główny bohater dowiaduje się o starej, indiańskiej legendzie, mówiącej o tym, że jedzenie ludzkiego mięsa powoduje, że kanibal dostaje siłę i zdrowie swojego obiadu :)
Brzmi trochę jak satyra na globalny konsumpcjonizm USA ;) ale jest to przede wszystkim kawał nietypowego filmu typu survival-western-thriller-gore. Filmweb nazywa to horrorem i jeśli mam się zgodzić z portalem to jest to jeden z bardzo niewielu horrorów, który można nazwać "fajnym". Na uwagę zasługują również muzyka oraz wątki komediowe. Film jest po prostu niecodziennie złożony, ale wciąż nieskomplikowany.