Początek filmu jest po prostu genialny. Im dalej las tym lepiej. Genialny Bela Lugosi niemalże kradnie cały film, jego "spojrzenie grozy" wygląda po prostu imponująco. Spisuje się Van Sloan jako Van Helsing i Frye jako Renfield. Jedyne co nie wyszło to kobiece postacie, ale co tam - w książce też były zaskakująco nudne. Van Sloan i Lugosi biorą udział w jednym z najbardziej emocjonujących pojedynków w historii popkultury, nawet nie używając pięści, nawet nie biegając, ledwo się ruszają. Jest to coś w rodzaju pojedynku woli, a najlepsze jest to, że każdy z przeciwników docenia siebie nawzajem... w czysto dżentelmeński sposób.