Wymagającą podkreślenia jest swoista kanadyjskość tego horroru: został stworzony jakby specjalnie pod widza, który w ogóle nie ogląda tego gatunku, bo nawet lekko wprawione oko zauważy sztampowość, którą cechuje się "House at the end..."
Kanadyjskość??? O co tu chodzi?
Pewnie chodzi o to, że jest sporo kanadyjskich i kanadyjsko-niemieckich thrillerów przeciętnej jakości.
Dzięki. Do nas to raczej all the way wszystko leci z Ameryki, nie z Kanady...