Czy możemy się zatrzymać na chwilę i zachwycić się Jaredem w tym filmie? Uważam, że Jego rola przyćmiła całą fabułę. Fenomenalnie zagrana postać. Nie rozumiem, dlaczego (na chwilę obecną - dzień po polskiej premierze) Al Pacino jest najlepiej ocenianym aktorem w tym filmie. Oczywiście, zagrał dobrze, ale nie tak dobrze jak Leto. Jestem totalnie zachwycona.
Aktor gra dobrze wtedy, kiedy nie widac, ze gra. Mnie ta postac niezwykle irytowala przez caly film. Jakby chcial byc smieszny na sile.
Dokładnie tak. Niestety w moim odczuciu Leto zrobił parodię Paula. Czytałam autobiografię jego żony Jenny Gucci i kompletnie nie widziałam w tym wioskowym głupku prawdziwego Paola. I ten okropny, wymuszony, prześmiewczy akcent. Okropne. Bardzo lubię Jareda Leto, ale tutaj coś mocno nie wyszło
Przecież to nie on decydował jak zagra tę postać. Wszystko jest podyktowane scenariuszem/wizją reżysera. Rozumiem, że może jego rola komuś nie pasować do konwencji filmu, ale uważam że jako komediant wypadł świetnie.
jeśli ktoś gra w biografii to studiuje to jaka była w rzeczywistości ta postać i próbuje jak najwierniej ją odwzorować, tak jak Gaga odwzorowała Patrizie. Scenariusz scenariuszem, a przygotowanie się do roli to inna sprawa. I tak jak napisał kolega niżej - "Zachowywanie się jak żartowniś z kabaretu na Polsacie to nie jest genialne aktorstwo."
Leto to ostatni aktor któremu można zarzucić, że nie przygotowuje się do swoich ról. Jeżeli reżyser wymyślił sobie, że zrobi z Paolo rodzinnego przygłupa, to zadaniem aktora jest zagrać najlepszego przygłupa jakiego potrafi, a nie przekonywać reżysera że jego wizja jest idiotyczna, nawet jeżeli jest. Zresztą błagam, mówimy o filmie, w którym Amerykanie przez 2.5h mówią z wymuszonym włoskim akcentem, czy kogoś serio trzeba przekonywać, że reżyseria to tutaj największy problem?
Uwielbiam te tłumaczenia typu „Zagrał tak jak kazał mu rezyser”. Akurat wystarczy poczytać na temat filmu, wywiady, materiały promocyjne czy relacje z planu aby wiedzieć że aktorzy w tym filmie, a zwłaszcza Gaga i Leto mieli na planie ogromną swobodę artystyczną. Wiec nie jest to żadna wizja reżysera tylko własna interpretacja Leto.
Nie odniosłam wrażenia, że Paolo był rodzinnym przygłupem. Rodzinnymi przygłupami byli zakonserwowani Aldo oraz Rodolfo, którzy nie potrafili dostrzec talentu Paolo. Sposób, w jaki się z niego wyśmiewali, drwili na rodzinnych spotkaniach budził mnie żenujące odczucia dla nich, a nie dla Paola.
Nie zauważyłam u Paola zachowania żartownisia z kabaretu. Raczej było to zachowanie człowieka z ogromnymi problemami emocjonalnymi, spowodowanymi niezrozumieniem u najbliższych, szykanami, ogromny powiem stresu.
Oczywiście, interpretacja postaci jest narzucona z góry i aktor nie ma nic do gadania. Dlatego statuetkę za role pierwszo- i drugoplanowe dostają reżyserzy XD Nooo... nie, tak to nie wygląda i niezależnie jak bardzo go nie lubisz, Leto jest współwinny tej porażki.
Prawdziwy Paolo Gucci przez wiele lat był głównym.projektwntem Domu Gucci. A później co, stracił talent? Stał się przygłupem? Nie, po prostu Aldo z Rodolfem nie potrafili tego dostrzec. Potrafili tylko zachwycać się Klimtem, tym, co było, a nowatorstwa nie widzieli. Wyśmiewali Paola, czym doprowadziło go do załamania psychicznego i takich właśnie nerwowych zachowań jak ukazane w filmie.
I właśnie, po Pacino nie było widać, że gra, on był tą postacią, był najbardziej prawdziwy.
Nie mogłam go słuchać. Wkładałam palce w uszy, kiedy wypowiadał swoje kwestie. Okropna rola. Okropna.
Jak dla mnie Leto wypadł niestety najsłabiej ze wszystkich głównych aktorów. Charakteryzacja świetna, ale niestety miałem wrażenie, że wciąż nie wyszedł z roli Jokera i zagrał Paolo w trybie Jima Carrey'a. Dla mnie takie aktorstwo kompletnie nie pasuje do konwencji filmu.
Nie wiem co ma Joker do tego, w Małych rzeczach z tego roku zagrał też genialnie. Tutaj zagrał tak jak miał zagrać, nie od niego to zależy. Wszystko jest podyktowane scenariuszem lub intencją reżysera. Komuś może pasować, a komuś nie, ale nie można powiedzieć ze zagrał słabo.
Leto to piosenkarz, któremu ubzdurało się, że może wielkim aktorem być. Jego starania "za bardzo" osiągnęły już poziom groteski w Blade runner 2049, myślałem, że pójdzie po rozum do głowy, ale jednak branie w tę żenadę dalej...
Leto jest rewelacyjnym aktorem, nie wiem czy genialnym ale w tym filmie dał popis bo dla mnie zagrał najlepiej ze wszystkich a samą charakteryzacją spowodował że wryło mnie w ziemię jak zobaczyłem że to on bo myślałem że jakiś anglojęzyczny włoski aktor.
Co do jego zdolności, dał popis w "Witaj w klubie".
Charakteryzacja to nie jego zasługa, a moim zdaniem to najmocniejszy punkt tej postaci. Paulo zagrany na siłę, tak karykaturalnie, że niestety wypadł sztucznie.
W "Witaj w klubie" się zgodzę - było super. Ale tutaj zupełnie nie.
Leto absolutnie nie jest genialnym aktorem, przeciwnie, i ten film jest tego przykładem dobitnym. Niestety.
Amen! Leto to piosenkarz, który tak bardzo stara się dobrze zagrać, że wychodzi karykatura. Było to widać w BR49 i SS a tutaj postawił poprzeczkę jeszcze wyżej. Z głównego projektanta Gucci zrobił wioskowego głupka z akcentem rodem z Super Mario.
Zachowywanie się jak żartowniś z kabaretu na Polsacie to nie jest genialne aktorstwo. Ta karykatura, która pokazał, sprawiła w głównej mierze, że ten film nie jest udany. Pierwsze ci zrobiłem po wyjściu z kina to sprawdziłem czy Paolo Gucci faktycznie taki był - YouTube odpowiad - zupełnie nie i takie przedstawienie jest tez wyjątkowo krzywdzące.
Najgorsza z kluczowych ról w filmie. Aktor idzie w karykaturę i jest przy tym kompletnie niewiarygodny. Co w sumie jest nawet trudne bo cała reszta też porusza się po krawędzi ale Leto jest uporczywie z innej bajki. Wydaje się z siebie jakieś koszmarne jęki i używa stałego zestawu jarmarcznych min. Rzekomo świetna charakteryzacja jeszcze dodatkowo mu szkodzi.
Jasne, że są. Jest nas tutaj (w realu) tyle, że wszystko co się wymarzy. Pozostają pytania do filmu. Po co on jest tam taki? Co to ma wspólnego z prawdziwym Paolo Guccim? Czy ten film naprawdę potrzebuje błazna? Czy gdyby aktor chciał/umiał zagrać mniej jednowymiarowo nie byłoby jednak lepiej?
Tylko, że Paolo taki nie był. To nie był debilek z wątpliwym talentem. Miał istotny wkład w rozwój firmy, jego kolekcja sportowa to był sukces i te rzeczy nosi się do dziś. Choćby Ukochane przez dzisiejsze instagramerki białe snickersy Gucci to projekt Paola, jak także logo Gucci. Wiec gdzie ta wiarygodność?
Też uważam, że Jared Leto zagrał fatalnie. Postać tak przerysowana, że aż nie wypada aktorowi przedstawić tego człowieka w takim świetle, tym bardziej że Paolo nie był takim przygłupem jak go przedstawiono w filmie. Mam wrażenie, że Leto zatrudniają tylko po to do filmów, bo jest indywidualistą i to tyle na ten temat. Jestem bardzo zawiedziona tym filmem i nie rozumiem tych wysokich ocen.
Zagrał fenomenalnie. Piszecie, że karykaturalnie, że Paolo w rzeczywistości taki nie był. Nie to oceniamy, nie wiarygodność. Ekspresja Jareda to mega kunszt, to jak potrafił zagrać takiego wydumanego świra, niezależnie czy Paolo taki był, czy nie. No bo co, jeśli byłby dodana i wymyślona postacią, to wtedy super, zagrał genialnie, pokazał kunszt, a jeśli Paolo był inny to już zagrał źle aktorsko? Absurd goni absurd. Modulacja głosem i akcent Jareda również wypadł fenomenalnie. Najlepszy ze wszystkich.
Tak, źle zagrał aktorsko. Jeśli przyjmuje role osoby, która była znana i istniała. To nie była wymyślona postać, gdzie mógł stworzyć kreacje „na nowo” Pokazał po prostu, że jest aktorem tylko jednostronnym i odwzorowanie postaci jest dla niego za dużym wyzwaniem i nie nadaje się do filmów biograficznych.
To tak jak zrobić z Steva Jobsa idiotę, bez pojęcia i talentu, który fartem prześlizgną się przez świat biznesu, ale za to z uśmiechem na ustach i kabaretowymi żartami.
Leto, nie sprawdził się absolutnie w tej roli bo nie taka była ta jego rola
Ale to miej pretensje do reżysera/scenarzysty :D Kto by tam nie zagrał, musiałby słuchać wytycznych. A te najwyraźniej były takie, jak zaprezentowane w filmie. Leto wywiązał się ze swojej roli znakomicie! Czepiasz się jednego aktora, a w całym filmie było pełno rzeczy niezgodnych z prawdą.
Scenarzysta daje scenariusz, interpretacja postaci to już rola aktora. Zreszta Sam Tom Ford przyznał, że był zażenowany takim sposobem przedstawienia Paola i zadzwonił do Ridleya Scotta z pytaniem skąd taki pomysł, To usłyszał, że żarty to już interpretacja samego aktora, bo ta rola miała być marginalna na co Leto nie chciał przystać
Podrzuć, proszę, link, bo ja akurat znajduję wypowiedzi Scotta broniące Leto. A potomkowie Guccich krytykują również np. przedstawienie postaci Aldo, natomiast Pacino nikt się nie czepia ;) I raz jeszcze, bo o to się rozchodzi: mowa jest o podobaniu się gry aktorskiej Jareda Leto samej w sobie. Już ktoś wyżej wspomniał - gdyby Paolo faktycznie był takim odklejeńcem, to nagle gra Leto by była super dla adwersarzy?
Wystarczy że wpiszesz w Google Tom Ford about House of Gucci. Nie umiem ocenić tego. Ogólnie ta postać mi się nie podobała. Była kompletnie odklejona
A jeszcze znalazłam wypowiedz Ridleya który broni owszem, ale przyznaje, że to kreacja Leto „ Jared Leto, there's not a lot of information about [his character] Paolo, but there are pictures of Paolo and that's exactly what Paolo looks like. We found the pictures and Jared did what he did and dressed the way Paolo dressed. There's not a lot of Paolo on camera talking. And so that had to be, to a certain extent, imagined, but clearly Paolo was a very colorful and flamboyant man. The flamboyance of Paolo was quite nicely captured... And how could that be offensive? We paid attention to not getting too overt if he can avoid it.”
Ocena roli Leto zależy od tego, czy jego postać faktycznie miała być Paulo Gucci'm, czy jakąś parodią włocha. W pierwszym przypadku yhyhy, no nie wyszło. W drugim, trzeba przyznać, że oglądając film dla tej całej kampowości to właśnie jego momenty są tu najlepsze, bo najbardziej przeszarżowane :p
Al Pacino zagrał świetnie, ale - umówmy się, charakteryzacja Paolo wpłynęła znacząco na odbiór jego postaci.
Nie, kurde, nie! Beznadziejne manieryzmy i grotecha, do jakiegoś momentu była polewka, potem to już żałość. Irons, Pacino, Driver, Gaga - jest tyle dobrych aktorów a się zachwyciłaś tym pozerem, no spoko, no nie rozumiem zupełnie
Pewnie się narażę, ale co tam :P To jest słaby aktor. Był w tym filmie beznadziejny tak samo jak w Blade Runner (KOSZMAR) i uwaga w Requiem dla snu (Burstyn milion poziomów wyżej). Tyle. Nie lubię go.
Moim zdaniem jego postać wyszła strasznie karykaturalne. Wszystko było w niej przerysowane i to już na etapie scenariusza. Nie wiem, czy prawdziwy Pauolo był rzeczywiście taki, ale ciężko uwierzyć w tą postać. Ja cały czas widziałam tam ostrą charakteryzację, przerysowany włoski akcent i manierę, która nie pozwalała mi zapomnieć, że to tylko Jared Leto, który gra...
Leto w tym filmie to katorga dla oka i ucha. Serio... Nie wiem jak można się nabrać, że to niby dobre aktorstwo. Niestety ale po raz kolejny widzę to w roli gdzie znika po charakteryzacja...jest takim aktorem przemiany, chyba szuka takich ról. Ale przemiany taniej i nachalnej. Mi osobiście to nie imponuje.