Czy człowiek w ogóle może być sobą przed kamerą? - pyta reżyserka (...) Powstał mądry utwór, pytający o sens pracy dokumentalisty.Świadomość,czy choćby przeczucie pracującej kamery bezwzględnie odbiera ludziom naturalność.Kamera nieubłaganie uruchamia procesy autokreacji, słowem: nie z tego, jak się człowiek prezentuje, ale dzięki szczelinom między jego twarzą a maską możemy sie otrzeć o prawdę...
(więcej: Wojciech Kuczok, Ale to wszystko nieprawda, w: Kino, nr 7-8/2001, s. 14-15)
Parafrazując: prosimy znajomych, aby powiedzieli coś o sobie do kamery, a potem dorabiamy do tego filozofię.
nie trzeba nic dorabiać, to wszystko jest w tym filmie. radzę obejrzeć jeszcze raz.
Mam tak długą listę wartościowych filmów do obejrzenia, że raczej szybko nie skorzystam z rady ;-)
Jeżeli dostrzegłaś/eś ten "autotematyzm" jaki (podobno) jest w tym filmie, jeżeli zauważył(a)byś go również bez czytania opisu i recenzji, to ok, jestem zaskoczona. Dla mnie ten film wyglądał tak, jakby p.Szumowska dostała polecenie nakręcenia filmu dokumentalnego i zupełnie nie miała na niego pomysłu. Nakręciła więc jakieś "wpisy do pamiętniczka" a po obejrzeniu marnego materiału wpadła na jakże odkrywczą teorię, że ludzie kreują się przed kamerą i próbują się pokazać z jak najlepszej strony. Wydaje mi się, że aby dojść do tego niesamowitego wniosku, wystarczy obejrzeć w telewizji kawałek jakiegoś wywiadu lub reality show.
Nie byłabym jednak tak krytyczna w ocenie, gdyby nie zniechęcił mnie dodatkowo sposób realizacji filmu. Z mierną treścią kontrastują wydumane, na siłę "artystyczne" ujęcia. Robi to strasznie pretensjonalne wrażenie. Dlatego reżyserce radziła bym bardziej skupić się na tym, co chce przekazać, a dopiero potem na ładnym "opakowaniu".