Pierwsza pełnometrażowa ekranizacja książki Stevensona z legendarnym Johnem Barrymore'em w podwójnej roli tytułowej. Przyznam, że obraz Robertsona znacznie bardziej przypadł mi do gustu niż bardziej zaawansowana technologicznie, późniejsza o 11 lat wersja dźwiękowa - więcej w nim drapieżnego wdzięku i dwuznaczności, która tak pociąga w historii doktora Jekylla. Twórcom udało się odwzorować atmosferę podejrzanych londyńskich spelun, jakby żywcem wyjętych z eskapad Kuby Rozpruwacza, zaś charakteryzacja pana Hyde'a prezentuje się wcale sugestywnie. Oczywiście, mamy tu pewne naiwności i uproszczenia, jednak bynajmniej nie jest ich tak wiele, jak można by się tego spodziewać po szacownym staruszku. "Dziwny przypadek dra Jekylla..." nie miał zbyt wielkiego szczęścia do adaptacji filmowych, pomimo, że powstawały one w ilościach wręcz hurtowych, tym bardziej warto więc zaznaczyć, że ta jest akurat jedną z najciekawszych.