Bardzo dobry film. Zbudowany z archiwaliów skupiający się przede wszystkim na włoskich czasach (ale nie tylko) Diego Maradony. Świetnie przedstawiona historia zarówno dla wielkich fanów piłkarza jak i dla tych którzy go mogą nawet nie kojarzyć.
Czy warto pójść do kina - warto
Czy warto zobaczyć ma małym ekranie - warto
Czy ja wiem, mnie jakoś nie przekonał. Warsztatowo solidna robota i nic ponad to. Mimo że czasy popisów Boskiego Diego przypadly na czasy mojego dorastania i doskonale pamiętam, kiedy na zywo oglądałęm mecz z tradycyjnie już wielką ale bezzębną Anglią. Te dwie bramki Diego: z piekła do nieba. Najpierw słynna "Mano de Dios", obrosła juz legendą bramka zdobyta ręką, potem rajd między piłkarzami wielkiej Anglii, które brał jak chorągiewki w slalomie. To był cały Maradona: oszustwo przy pierwszej bramce, do którego po latach dopisał filozofię, zahaczającą o duchowość i metafizykę i czysty geniusz przy golu nr 2. W filmie brakowało mi nieco większego skupienia się na grze dla reprezentacji Argentyny. W zamian dostaliśmy laurkę dla piłkarza od Neapolu, gdzie był uważany za boga. W latach 80-tych w Polsce liga włoska była pojęciem abstrakcyjnym, okienkiem na geniusz tego piłkarza były wylącznie turnieje.
Reasumujac: dla ludzi interesujących się piłką pozycja obowiązkowa, nawet jeśli film wybitny nie jest, dla pozostałych bardziej może jako socjologiczna ciekawostka.