Lubię dziwne filmy. Po przeczytaniu opisu "Diamantino" moje oczekiwania były więc mocno rozbudzone: CR7, uchodźcy, brexit - o co tu chodzi?
Po obejrzeniu okazało się, że twórcom pomysłowości starczyło jedynie na wyjściowy koncept: wrzućmy do gara Cristiano Ronaldo, uchodźców, brexit oraz szczeniaczki i zobaczymy co wyjdzie. Niestety, wyszedł po prostu nudny film.
Z początku spodziewałem się wizualnej jazdy po bandzie w stylu Spring Breakers, ale to jednak nie ta liga, a wątek "kryminalny" to już w ogóle śmiech na sali. Na plus można zaliczyć jedynie aktora całkiem wiernie odgrywającego CR7 i parę ciekawych, wyglądających "drogo" efektów specjalnych.
Niestety, po półgodzinie kończą się pomysły i film zaczyna przynudzać przeradzając się w dość konwencjonalną komedię romantyczną z b-klasowym wątkiem sensacyjnym. Może zamiast filmu trzeba było zrobić 20-minutowy teledysk w stylu Kung Fury?