trochę zmarnowany temat. 3,5 godziny można by przeznaczyć na epicką historię, a dostajemy kameralną opowieść o jednym łasym na pieniądze dziadku i przygłupie wierzącym w każde jego słowo, którzy wykańczają jedną rodzinę. Fajny temat, szlachetny, ale nic czego byśmy nie wiedzieli, nie znali. Jeszcze gdyby pokazać okrucieństwo Amerykanów względem Indian to rozumiem, ale tutaj wszyscy federalni są bardzo pozytywni i chętni do pomocy.
Przepięknie zagrany przez Leo, który potwierdza, że w USA jest najlepszy i doskonała rola De Niro. Problem mam z reżyserem, który od genialnego i przewspaniałego Wilka z Wallstreet poszedł w jakieś dłużyzny w stylu nieznośnego Irlandczyka. 1,5h krócej i mniej bronienia białych obywateli z Waszyngtonu i byłoby pięknie. Co innego odpalić stary klasyczny film z przeciągniętymi scenami, a co innego produkować dzisiaj filmy, które fabułę mają na 2h, a przeciągać je do 3,5.
Zdajesz sobie sprawę że ta historia jest na faktach i powstała na podstawie książki? Dziadek, przygłup, rodzina którą wykończyli i początki FBI to nie jest wymysł autora filmu. Nie zostało pokazane okrucieństwo Amerykanów względem Indian? To chyba byliśmy na innym filmie, pomijając to że dla okolicznych mieszkańców życie Indian znaczyło mniej niż życie psa, to FBI na koniec urządziło sobie spektakl i rozrywkę z ich dramatu - nie muszę chyba mówić że to symbolizm.
Ale jest masa przykładów dużo bardziej rozbudowanych i na większą skalę żeby pokazać okrucieństwo dla żądzy zysku i miłości do pieniędzy. Ta historia nie jest tak wyjątkowa i epicka zeby film trwał tak długo
Poza tym ten budżet. Ja wiem ze skoro były na to pieniądze bo to byly i nikt ich nie ukradł. Ale 200 baniek na kameralna historie??
Skoro historia nie jest dla kogoś wyjątkowa to nie rozumiem po co iść do kina? Nie było tajemnicą to o czym ten film będzie + scenografia była na najwyższym poziomie, bynajmniej kameralna.
Po co iść do kina? Dla Scorsese, Leo, de Niro, dla świetnie zapowiadającego się hitu, dla poznania nowego filmu, dla rozwoju, po to żeby móc potem się wypowiedzieć, aby coś przeżyć. Jest wiele powodów żeby iść do kina. Na gatunki, które mnie nie kręcą też chodzę. A przede wszystkim dla tego że mogę to chodze
Po co iść do kina. Hm, poszedłem oczekując dobrego filmu. Dostałem coś co po prostu sobie leci. Tyle uwagi godne co film na tvnie czy innym polsacie, który gdzieś tam sobie leci w tle, gdy w tym samym czasie robi się w domu coś innego. Do obejrzenia i zapomnienia. Niestety. Ocena wyżej i tak za zritardziałego DiCaprio, ale nawet jego rola przygłupa nie dodała temu filmowi duszy. Film po prostu się ogląda, nie wciąga, nie angażuje. Miałkość i nijakość.