Film mi się podobał, ale naiwna końcówka raczej zasmuciła, zamiast "dać wiarę w ludzkość". Przecież gdziekolwiek by nie dotarli, nikt by nie pozwolił Memo zajmować się dzieckiem, bo to mała się bardziej nim opiekowała niż na odwrót, więc ostatecznie i tak by ich rozdzielili. Wiem, że cały film jest trochę baśniowy, ale stara się być logiczny i osadzony w realnym świecie. Co Wy myślicie o tym rozwiązaniu historii?
Myślę, że Naczelnik więzienia zadbał o to, gdzie i do kogo dopłynęli. Takie zakończenie myślę, że każdy powinien sobie dopowiedzieć.
Też tam uważam, że mieli dopłynąć do ustalonego miejsca i być bezpieczni, pod czyjąś opieką. No ale to już kwestia dopowiedzeń
Z kolei ja myślę, że to właśnie logiczności mu brakuje - szczególnie w samym zakończeniu i egzekucji.