1. Ekstremalnie nudny.
2. Przewidywalny do bólu.
3. Afirmacyjny.
4. Rozumienie przemysłu bokserskiego zerowe.
5. Rozumienie boksu jako sportu zerowe ( film nie uznaje nawet podziału na kategorie wagowe - główny bohater jest super średnim lub małym pół ciężkim, taki Joshua by go z lupą w ringu szukał ).
6. Rozumienie treningu zawodowego zerowe ( model oświęcimski ).
7. Totalna zaściankowość - boks to USA, poza Drago nie ma tam nikogo z zewnątrz i o nikim innym się nie wspomina. Zero znanych bokserów, poza Kulobijem. Wszystko transmituje HBO, które przecież w zeszłym roku zwinęło ramówkę: Kellermany, Lampleye i Jonesy są na bezrobociu, a nie przy mikrofonach.
Jak wiadomo, karty w boksie rozdają obecnie Brytole (Joshua, Fury, White, Warrington), pięściarze z byłego bloku wschodniego (Gołowkin, Usyk, Łomaczenko, Biwoł, Gwozdyk, ciągle Kowaliow), Meksykanie (Alvarez, Estrada, Garcia, Santa Cruz) i pięściarze z Azji (Rungvisai, Inoue, Nietes i oczywiście niezniszczalny Pacquiao ). Poza Crawfordem - który i tak jest przereklamowany - nie ma boksera amerykańskiego o międzynarodowym uznaniu. Film jest totalną izolacjonistyczną fikcją post imperialną.
Dalej nie wymieniam. 7 grzechów głównych wystarczy.
Z bokserów ze Stanów jeszcze jest Wilder, ale tak to z resztą się zgadzam w sumie.
Z akcentem na "jeszcze". Gdyby nie dwa fartowne nokdauny z Furym, to nie byłoby "jeszcze", ale "już nie".
I nie wiem nawet, czy Wilder zasługuje na miano boksera. 90% jego nokautów jest z zasadami zadawania ciosów w pięściarstwie sprzeczne.
sam boks jak chodzi o ulice to nie poradzą sobie nawet z chuliganami którzy tak samo umieją boksować.
Pelna zgoda. Autentycznie, bardzo slaby film i to nawet nie z uwagi na 4-7. Po prostu jako film nie broni sie niemal wcale.
jak chodzi o boks to sam boks jest słaby bokserzy nie pokonają zawodników z innych stylów walki którzy uzywają nóg, nawet osoby co trenuję style walki jak krav maga, MMA,muay thai,kung fu, karate , sanda itd to mogą pokonać bez problemu boksera , według bokserkiej propagand tylko na boksie ucza uderzać a to są całkowicie bzdury i propaganda bokserska .
Chyba nie widziałeś jak porządny bokser , który nie da się powalić w stójce daje łomot tym wszystkim co wymieniłeś.Kazda walka ma jakieś zasady,typowo w boksie tamci bez nóżek nie istnieją, jeśli odwrotnie, bokser nie jest bez szans.
zapomniałem dodać, w boksrze ucza jak jesteś praworeczny to masz uderzać tylko prawa ręką, przez to boks traci punkty jak chodzi o inne style walki, w innych stylach walki uczą aby uzywać obydwa recze
Zasadne więc jest pytanie, skąd tak wysoka ocena filmu, Filmweb zasadniczo jest surowy w ocenach.Troche oglądam sportu,boksu, ciężko to się oglądało.Tak jak pisałeś wizualnie zawodnicy z innych wag, jakieś komputerowe przyspieszenia,nie ma tego w rzeczywistości.
Ocena na Filmwebie to wypadkowa ocen widzów, a wśród widzów tylko garstka ogląda boks, zaś wśród tej garstki tylko garstka go rozumie. Ja już dawno temu przestałem sobie zadawać pytania o noty czegokolwiek, nie tylko na Filmwebie. Większość ludzi się nie zna i tyle.
Brak realizmu w filmach z "Rockim" to wina Stallone'a i jego arogancji. Przecież w tych produkcjach brali udział również prawdziwi pięściarze, jak Morrison czy Tarver. I oni - na potrzeby filmu - boksu się oduczali. Zamiast "Sly" się podciągać do ich poziomu, to oni się zniżali do jego. I potem wychodziły takie historie - że Sylwek dostawał od przeciwnika w pierwszej rundzie 40 czystych ciosów na ryj bez odpowiedzi.
Jakbyśmy rozmawiali o filmie dokumentalnym to 100% racji. Ale tutaj piszesz o filmie, który nie miał być dokumentem. Sam film bez szału, ale warto zwrócić uwagę na chociażby grę aktorów, pracę kamery, dźwięk i parę innych rzeczy. 2/10 to ocena filmowego laika.