Mam taką hipotezę, że to nawiązanie do "Folwarku zwierzęcego" Orwella, a zwłaszcza do jego zakończenia. Co prawda byłby kłopot z jego dostępnością, bo powieść ta była zakazana w PRL, ale może jakoś Bareja się z nią zapoznał. "Zwierzęta w ogrodzie patrzyły to na świnię, to na człowieka, potem znów na świnię i na człowieka, ale nikt już nie mógł się połapać, kto jest kim.". Czy to zdanie przypadkiem bardzo nie pasuje do rzeczywistości pokazanej w filmie? W zakończeniu "Co mi zrobisz..." jest podobnie - świnia zaczyna mówić ludzkim głosem, a z drugiej strony ludzie są ześwinieni. Nawet ten tekst tego ojca granego przez Maklakiewicza się w to wpisuje - w jego "wyjaśnieniach" wszystko jest kompletnie pomieszane i dlatego są one jest dodatkowym symbolem chaosu i zamazania.