Z tym filmem jest zdecydowanie coś nie tak. Mimo swojego kinomaństwa, jest to pierwszy film na którym usnąłem po 60 minutach tej mordęgi i w zasadzie chciałem z niego wyjść. Spodziewałem się poziomu podobnego jak "Wyjście przez sklep z pamiątkami". Spodziewałem się iż ten dokument sponiewiera tak iż będziemy chcieli złapać za krzesła i chcieli to wszystko zmienić, a tymczasem po dwóch godzinach wstaję z fotela i mówię sobie - no nareszcie koniec.
Jak dla mnie jest to bardzo tendencyjny dokument który, pokazuje całą sprawę na poziomie punktu widzenia dziennikarstwa newsowego które szuka taniej sensacji i cieszy się iż nareszcie ma duży temat. Dopiero z biegiem czasu dociera do dziennikarzy w co wdepnęli i ich próby ucieczki (pokazane zniszczenie nośników które Snowden wyniósł). Gdyby Bernstein i Woodwarth prezentowali podobny poziom dziennikarstwa, Nixon mógłby spać spokojnie.
Mamy postać Eda Snowdena, wyszkolonego pracownika NSA który zajmował się szeroko pojętą techniczną inwigilacją i postanowił to ujawnić światu z powodów które by przedszkolak wyśmiał. Dodatkowo jego argumentacja o budowaniu bezpieczeństwa jest tragiczna - chłopak nakłamał iż jest chory, jednocześnie wyjechał z USA do Chin używając swojego paszportu i pewnie kupując bilet na swoje nazwisko, a potem wyjechał do Moskwy gdzie dopiero wtedy paszport został mu unieważniony i utknął - no błagam... przecież to jest amatorka :( Czyżby pan Juliane Assange nie miał dość sił i środków aby wyrobić Edowi fałszywą tożsamość i przerzucić go w bezpieczne miejsce? Ed ma fioła na punkcie zapewnienia minimum bezpieczeństwa a zachowuje się tak jakby mu na tym w ogóle nie zależało. Przykład: wie iż może być podsłuchiwany przez telefon w pokoju a mimo wszystko nie odłącza go i pozwala na "ewentualną" próbę podsłuchu.
Mamy w końcu temat inwigilacji i podsłuchów, oraz budowania tożsamości rozpracowywanego obiektu w oparciu o jego aktywność (czyli budowania metadanych dzięki którym możemy wiązać różne informacje i budować z nich spójna całość) oraz opisanie projektów PRISM czy XKeyscore.
Mamy urzędników którzy w żywe oczy okłamują komisje parlamentarne.
Mamy firmy które są zamykane tylko dlatego iż nie chcą iść na współpracę z FBI.
Ale w żadnym momencie nie mamy wrażenia iż coś jest totalnie nie tak, tylko że to wszystko jest po prostu normalne. W filmie jest powiedziane iż żyjemy w świecie w którym prywatność to mit bo w każdym momencie możemy być poddani inwigilacji bez naszej wiedzy i zgody jakichkolwiek instytucji prawnie do tego upoważnionych! Sposób tego przedstawienia jest taki - NSA łamie prawa człowieka, ale w sumie czym się przejmować skoro są ludzie których całe życie jest opublikowane na Facebook-u czy Twitterze. Skoro jesteś niewinny to czym się przejmujesz.
Ten dokument nie odpowiada na pytania - ile osób zostało ocalonych dzięki tak szerokiemu programowi inwigilacji, albo ile osób straciło życie dzięki rewelacjom pana Snowdena i zmianie taktyki komunikacji.
I niestety nie odpowie bo pewnie nikt tego nie wie. Jest tylko informacja o tym iż 1.2 mln osób jest pod stałą obserwacją - super, a ilu z nich to groźni przestępcy, gwałciciele czy osoby podejrzane o działalność terrorystyczną? Właśnie...
Niestety - Oskar za ten dokument to jest jakaś pomyłka.