Jeden wielki bełkot i mamrotanie pod nosem. Rozumiem koncepcję i nie chodzi by każdy mówił sztywno jak Niemczyk czy Holoubek. Przyjmując jednak, że stawiamy na realizm to trzeba te dialogi i monologi zdecydowanie lepiej nagłośnić. Szumy, trele ptaków i cokolwiek dziejącego się w tle jest w tym filmie głośniejsze. Dźwiękowiec przysypiał gdy robił mix ? To w takim razie czy reżyser widział film czy po zakończeniu zdjęć stwierdził, że swoje zrobił i olać?
Mam wrażenie, że to celowy zabieg polskich dźwiękowców bo problem występuje tylko w filmach kinowych. W telewizyjnych paradokumentach występują przecież tak samo ludzie prosto z ulicy a mimo to zrozumiałe jest każde słowo więc można.
To nie jest problem, tylko zabieg artystyczny. Przecież te dialogi nie mają znaczenia.
Dokładnie tak jak piszesz.Film dobry,a dialogi są tak niezrozumiałe że trzeba cofać film i mocno przysłuchiwać się co oni w ogóle mówią.Jeden,wielki bełkot i nic więcej.To takie paradokumenty jak np.,Ukryta prawda,Trudne sprawy mają o wiele lepsze nagłośnienie i wszystko słychać jak należy.Jak Polacy w tego typu filmach nie potrafią dobrze zadbać o nagłośnienie,to niech dadzą chociaż dubbing,albo lektora.Żeby widz mógł wszystko,dobrze zrozumieć.
Niestety ale "aktorzy" w tym filmie seplenią albo mowią niewyraźnie. Rozumiem koncepcję, ze zatrudniono amatorow, ale fajnie jest zatrudnić takich, ktorych widzowie będą w stanie zrozumieć. Tutaj nie zrozumiałem przez to, chyba 50% dialogow w filmie.