Prawdziwa perełka. Zabawnie opowiedziana historia Lucindy i Roba, na których drodze do szczęścia stoi między innymi namiętne uczucie bohatera to jego stadka krów, ale również cała seria niezwykłych zjawisk, zdarzeń i postaci, które w urzekającej nowozelandzkiej scenerii wydają się byc częścią codziennego życia. Jest to również opowieśc z drugim dnem i mnożącymi się symbolami. Przykładowo, patchworkową kołdrę, która staje się przedmiotem sporu między dwojgiem bohaterów, można odnieśc do pozbawiania ziemi Maorysów przez napływowych mieszkańców Nowej Zelandii. Takich niuansów jest dużo więcej, a wyłapywanie ich czyni seans jeszcze przyjemniejszym.
PS. Kto ma ochotę film zobaczyc, będzie miał ku temu szansę na Festiwalu Filmowym Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu. Drugi i ostatni seans tego filmu odbędzie się 26.lipca o godzinie 19.15 w kinie Helios. Polecam gorąco "Cenę mleka", bo okazja jest już niepowtarzalna.
Faktycznie ciepła i zwariowana historia o miłości skąpanej w mleku ;)
Byłbym ciekawy innych niuansów społecznych, których dopatrzyłaś się w filmie.
Fajne pomysły i rzeczywiście jakoś tak Ciepło, trochę bajkowo. Tylko jakby gra aktorska była Ciut lepsza, zwłaszcza głównej bohaterki to już w ogóle było by bardzo dobrze :)