w stogu stołecznych ulic. Matka szuka córki, a znajduje swoją matkę i we dwie udają się na poszukiwania młodocianej szesnastoletniej buntowniczki. Do pewnego momentu wzbudzona jest ciekawość czy uda im się ją odnaleźć i jaki ochrzan i karę od matki dostanie. Niestety poszukiwania nie zostają pomyślnie ukończone, jak córki nie było tak nie ma, co dla filmu nie jest dobre. Powinno być jakieś rozstrzygnięcie, czy to w postaci tragicznego finału, tj. śmierci córki, bądź jednak odnalezienie i późniejsze konsekwencje tego zniknięcia. Nie otrzymujemy nic podobnego, taka pustka pozostaje i niedosyt. Gdyby był element w obojętnie którą stronę byłoby ciekawiej, tak niestety pozostaje niedosyt, chyba że reżyser ma w planach kontynuację, bądź pełny metraż, to wtedy zmieni postać rzeczy.
Chyba nie obejrzałeś filmu do końca, ponieważ jak matka wróciła do domu zauważyła że kawałek tortu zostal zjedzony, więc córka wrocila do domu cała i zdrowa, a pewnie w ogóle z niego nie uciekła tym razem. A sam film miał pokazać zawiłe relacje jakie są między 3 pokoleniami kobiet w tej rodzinie.