PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=128391}

By nie pełzać na kolanach

Bound for Glory
6,5 216
ocen
6,5 10 1 216
By nie pełzać na kolanach
powrót do forum filmu By nie pełzać na kolanach

6/10

ocenił(a) film na 6

Rzadko aż tak znacząco nie zgadzam się z opinią szanownej kapituły. Jest to najlepszy przykład średniaka amerykańskiego z lat 70. Film niczym się nie wyróżnia, a na pierwszy rzut oka boli aktorstwo, przede wszystkich aktorów szerokiego planu.
O ile przebolec potrafię nominacje w kategoriach technicznych i muzycznych, to wyróżnienie za scenariusz adaptowany uważam za nieporozumienie, a za najlepszy film za zwykły skandal.
Jakimś tam wytłumaczeniem jest mizeria filmowa roku 76, ale i tak lepiej by się stało gdyby o główną statuetkę walczyły jedynie 4 filmy.

ocenił(a) film na 5
edgemoon

Zgadzam się, że "By nie pełzać na kolanach" odstaje nieco od pozostałych tytułów z którymi rywalizował w oscarowym wyścigu, ale jego miejsce należy wytłumaczyć chyba świetną wówczas pozycją Hala Ashby'ego w amerykańskim kinie (choć to jak dotąd jego najsłabszy obraz spośród tych, które widziałem). W Stanach cieszył się powodzeniem wśród gremiów nominujących od nagród (na nominację do Złotego Globa też się załapał, a w piątce wybrańców zabrakło tam... "Taksówkarza").

Ale nie przesadzałbym, że ten 76' to aż taka mizeria. Zawsze można było uzupełnić piątkę nominowanych o tytuł z Europy (co się nieraz przecież zdarzało) - a powstały na naszym kontynencie wówczas choćby "Nakarmić kruki" Saury, "Wiek XX" Bertolucciego (z amerykańskim akcentem - De Niro w obsadzie), "Człowiek, który spadł na ziemię" Roega, czy wreszcie "Lokator" Polańskiego... Choć nie wiem, jak to się miało z ich amerykańskimi premierami, a to rzecz jasna kwestia kluczowa.
I nawet w amerykańskim kinie znalazłoby się kilka tytułów, które tej piątki by nie szpeciły - "Zabójstwo chińskiego bukmachera" Cassavetesa (ale Akademia coś nie przepadała chyba za jego osobą, patrząc po liczbie nominacji, jakie dostawały jego znakomite przecież filmy), "Omen" (tak, wiem, że to kino rozrywkowe, ale dla mnie to ten sam poziom w tej kategorii co nominowane do Oscarów "Szczęki" czy "Gwiezdne Wojny", więc... czemu nie?), czy mój cichy faworyt... "Wyjęty spod prawa Josey Walles" Eastwooda, ale ani western nie cieszył się do czasów "Tańczącego z wilkami" szczególną estymą Akademii, ani sam Eastwood. A stworzył małe arcydzieło gatunku w czasach jego zmierzchu... Takie jest moje skromne zdanie, przynajmniej...
Pozdrawiam:-)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones