Kolejny dowód na to, że łaska kinomanów na pstrym koniu jeździ. Film jest świetny, porównanie ze "Złym porucznikiem" tylko pozornie uzasadnione. Temat podobny, ale wydźwięk filmu inny, bardziej społeczny i psychologiczny. Film nie epatuje brutalnością. Jest wnikliwym studium zagubionego w odmęcie społecznego kłamstwa człowieka. Doskonałe kreacje , nie tylko Wood'ego . Świetna Wright. Ale nade wszystko : kapitalne zdjęcia, doskonały montaż, dobra muzyka. Film ma ten rzadko już teraz spotykany balans wszystkich najważniejszych elementów dzieła kinowego. Jak na czasami dające do myślenia twierdzenia fachowców filmu, że w kinie wszystko już było i od 1945 roku przemysł srebrnego ekranu tylko powiela tematy i pomysły, bardzo nowatorsko zrobiony film. Przydługi ??? Bzdura, najważniejsze, że totalnie, od początku wciąga. I tak jest do końca. Dla fanów dobrego, wymagającego kina, jak znalazł. Dla mnie minimum 7/10 .
Zgadza się. Zły porucznik to zupełnie inny film - szorstka, religijna przypowieść. Ani lepsza, ani gorsza, bo całkiem inna.
Ten film w ogóle nie zgłasza pretensji do bycia interpretowanym. To po prostu fascynujący, zgrabnie odmalowany portret bezkompromisowego policjanta, dla którego podłożem autodestrukcyjnych zachowań są wojenne przeżycia. Nic wielkiego, ale za to skonstruowane z mnóstwa perfekcyjnie zestrojonych detali i dlatego całość jest porywająca. Bohater nie mówi wprost, co mu dolega, nie próbuje się tłumaczyć, nawet przeciwnie - twierdzi, że wszystko w porządku, taki jest i tyle, ale widz w miarę projekcji coraz lepiej sam to rozumie. Do tego kolejna fenomenalna rola Harrelsona. Warto obejrzeć np. w komplecie z Walkerem, by poznać pełne spektrum jego możliwości: od gburowatego brutala po wysublimowaną ciotkę - równie przekonujący! Niesamowity postęp od czasów Zdrówka.
Bardzo lubię Harrelsona, więc moja ocena może być przesadzona, ale ten film jest tak kapitalny, że padła dyszka ode mnie :)
"Zły Porucznik" z Harvey Keitelem też daje radę, ale zgadzam się w 100% z kolegą, że to z leksza inna "bajka"