PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,9 228 745
ocen
7,9 10 1 228745
4,9 48
ocen krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Fani z pewnością będą rozczarowani, ponieważ wiele kwestii nie zostaje powiedzianych i w ostatecznym rozrachunku otrzymujemy ładnie wyglądającą laurkę, która jest aż tak piękna, że zbiera się na wymioty. A szkoda, bo historia tego zespołu to samograj, by zrobić pełen emocji i zwrotów akcji dramat.

Jak dla mnie mocno zmarnowany potencjał, ponieważ ten film na dobrą sprawę niczym się nie różni od innych powstałych "na faktach".

Na pochwałę zasługuje scenografia i charakteryzacja oraz w miarę udany casting, ale czuć, że jest to teatr jednego aktora, a reszta jest na doczepkę. To psuje ogólne poprawne wrażenie.

Fan wie o tym zespole wszystko, obejrzał wszystkie filmy dokumentalne, przeczytał wszystkie książki i inne materiały prasowe, więc ta produkcja niczym go nie zaskoczy.

Uważam, że film bardziej przypadnie do gustu ludziom, którzy nie byli hardkorowymi słuchaczami, a obraz sprawi, że może się zainteresują tym jak było w rzeczywistości.

Ode mnie 4/10. Ładnie to wygląda w obrazku, ale zabrakło mocy i dramatu. Stracona szansa.

PanKracjusz

Dzięki za opis. Mam jeszcze czas, by ostatecznie zdecydować.

ocenił(a) film na 8
mariooks1945

Piszesz troche jakby to była decyzja życia albo masz pieniądze tylko na jeden film i obawiasz się, że wyrzucisz w błoto.
Ja mam gorszy dylemat, bo mieszkam za granica i niestety poki co film ma seanse z dubbingiem.

mleqs

Wiesz, po trosze tak jest. I nie mam zamiaru się wgłębiać w prywatne szczegóły. Tobie wypada tylko współczuć-nie wyobrażam sobie tego filmu z dubbingiem. Z drugiej strony dla mnie to żaden dylemat, bo nie oglądam filmów z dubbingiem(oprócz animacji).

PanKracjusz

Skoro prawdziwi fani znają całą historię z książek, artykułów i filmów dokumentalnych to po co robić kolejny taki film? Historia oczywiście jest spłycona i film, gdyby nie było w nim muzyki, byłby dość średni. Ale no właśnie muzyka. Myślicie, że zespół woli być zapamiętany jako "Ci kontrowersyjni co mieli lidera chorego na AIDS i zmarł"? Nie wydaje mi się. Mieli delikatnie mówiąc barwne życie, ale właśnie jeśli będę chciała o tym się dowiedzieć to sięgnę po książkę. Muzyki w książce nie usłyszę. A "Bohemian Rhapsody" to jeden wielki hołd dla niej właśnie. Dla tego co i jak tworzyli. Najważniejsze momenty dla całego zespołu połączone z ich utworami wywołują takie emocje, jakich nie wywołała by na pewno sama scena śmierci Freddiego. Mamy czuć się jakbyśmy byli przy tworzeniu muzyki, na koncertach, w których większości osób oglądających ten film nie było dane uczestniczyć.

sanfte

Wielu osobom nie było dane uczestniczyć w ich koncertach, ale technologia pozwala na dużo w obecnych czasach, więc lepiej puścić sobie koncert Queen na dvd lub br i delektować się pełnoprawnym widowiskiem niż tym fabularnym gniotem :) Problem w tym, że filmy dokumentalne i wypowiedzi członków zespołu mają taki ładunek emocjonalny, że głowa mała. W tym czymś tego nie ma.

Każdy będzie postrzegał Queen na swój sposób. Ten marny obraz nie zmieni historii, nie cofnie czasu, nie zlikwiduje relacji członków zespołu, książek i powstałych filmów dokumentalnych, rozumiesz?

Słaba bajka na niedzielę, którą łykną ludzie, którzy nic nie wymagają od filmu i zaakceptują wszystko.

PanKracjusz

Ale czego Ty wymagasz? Zmieszczenia kilkudziesięciu lat życia nie tylko Freddiego, ale całego zespołu, w dwie godzinki? To zawsze będzie za mało. Tym, którzy nie wymagali nic od filmu wystarczy to co obejrzeli. Reszta doczyta, obejrzy, wysłucha więcej. O to chodziło. Nie mogli w filmie pokazać wszystkiego. Dużo osób przyszło ze swoimi dorastającymi dziećmi pokazać im legendę. Taka historia jak w filmie połączona z muzyką da efekt, gdzie dziecko zapragnie więcej. Sam koncert nie wzbudzi w nim takich emocji. Ja sama nie jestem fanką zespołów tylko muzyki. Dla mnie ten gniot wystarczył, żebym chciała więcej.
Nie twierdzę, że film to arcydzieło. Ale nie mógł nim być. Tego się niektórzy spodziewali więc dostali gniota. Geniusz Queen to muzyka, jej tworzenie, tego chciałam i ja jestem usatysfakcjonowana.

sanfte

Nikt nie kazał twórcom obrazować całej działalności zespołu :) Wepchnęli co tylko mogli po łebkach bez ładu i składu, bo byli na tyle nieudolni i nie potrafili napisać składnej historii, a czymś trzeba było zająć czas ekranowy :)

Mogli np. skupić się na momencie, gdy członkowie zespołu byli w kryzysie i nagrywali solowe płyty. Potem postanowili się pogodzić, występując na LIVE AID po czym postanowili wznowić działalność i nagrywać kolejne albumy. Można, by było też zaczepić o postacie Davida Bowiego czy Michaela Jacksona oraz o początkach choroby Freddiego, pogarszającym się zdrowiu, jakimi sępami byli paparazzi, momencie śmierci i film zakończyć na koncercie na cześć Freddiego, który odbył się rok po jego śmierci. Zwarta opowieść bez szybkich przeskoków.

Chciałem filmu z emocjami. Nie dostałem takiego. Arcydzieła oczekiwali tylko szaleńcy, bo trudno zrobić dobrą filmową biografię. Emocje budził sentyment do muzyki, a nie fabuła. Gdyby wyciąć ścieżkę dźwiękową to byłoby pusto, nudno i bez emocji.

PanKracjusz

Czyli twierdzisz, że gdyby skupili się na takiej samej ilości faktów bądź nawet wiekszej tylko po prostu takich, które Ty chciałbyś zobaczyć to film byłby dużo lepszy.
No z tym, że bez muzyki byłby słaby to się zgadzam. Ale no o to chodzi. Zespół ma być zapamiętany przez muzykę, a nie kontrowersje, które działy się w ich życiach. Z tego co widzę sępami nie tylko byli paparazzi, ale nawet fani, którzy oczekiwali od filmu dramatów.

sanfte

Napisałem tylko tyle, że twórcy mogliby się skupić na konkretnym zakresie czasowym i sensownie to przedstawić, a nie skakać rok po roku bez sensu i byle szybciej. Podałem tylko jeden z wielu przykładów.

Strata przyjaciela, partnera z zespołu to dramat i bardzo emocjonalna sytuacja, więc jakbyś to sklasyfikowała? Komedia?

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje. Tutaj tego zabrakło.

PanKracjusz

Nie mogli skupić się na jednym okresie bo to film nie tylko dla prawdziwych fanów znających całą historię Queen. Nie będę się powtarzać, napisałam tam wyżej kogo również widziałam w kinie. A było też na pewno sporo osób takich jak ja, które biografii nie znały, ale po filmie stwierdziły, że chcą więcej. I więcej...
Nie rozumiem i nie zrozumiem dlaczego tak bardzo niektórzy oczekiwali więcej złych momentów w filmie. Jeśli Freddie miałby zostać zapamiętany jako geniusz muzyczny, który ćpał, pił, stoczył się i zmarł na AIDS to myślę, że mogłoby zrobić mu się przykro :) tym bardziej, że gdy żył też nie był wylewny i nie chciał na pewno wszystkim o wszystkim opowiadać.
Miło się dyskutowało, powiedziałam co chciałam, nie ze wszystkim się zgadzam, ale to moje zdanie. I go nie zmienię. Emocji, emocji i jeszcze raz emocji było wiele, nie tylko ja wychodziłam z sali wzruszona. Ale jak już powiedziałam, nie przez fabułę, a przez genialną muzykę, która w połączeniu z historią stworzyła przyjemny dla oka i fantastyczny dla ucha seans. Wydawało mi się, że każdy zespół chce, by fani zachwycali się ich dzieciątkiem, muzyką, którą czują, tworzą, które pielęgnują i doskonalą aby wlaśnie to stało się kiedyś wielką i genialną historią.

ocenił(a) film na 7
PanKracjusz

To film bardziej muzyczny aniżeli biograficzny. Wypadałoby mieć więcej obiektywizmu aniżeli tylko oceniać na zasadzie "nie spełnił moich wygórowanych oczekiwań". Co oznacza sformułowanie "hardkorowymi słuchaczami" ? Był taki okres kiedy z namiętnością odkrywałem kolejne płyty Queen i bynajmniej nie poprzestawałem na ich hitach. Taka płyta "Jazz" , którą słuchałem nie jest jedną z tych najbardziej popularnych... czy to dość hardkorowe z mojej strony? Fan takiej muzyki nie musi wiedzieć wszystkiego o zespole. Dla mnie liczyła się zawsze przede wszystkim muzyka. Queen to jeden z 5-ciu najlepszych zespołów rockowych jakie znam. Film mnie się spodobał ze względu na Pana Maleka i kilka scen. Ani to rzetelna biografia , szczegółowa i realistyczna, bo to bardziej laurka i sam tytuł filmy wiele tu wyjaśnia.

armarange

Postrzegasz go jako muzyczny, bo muzyka się broni. Scenarzyści nie byli w stanie napisać czegoś sensownego. Wiele kwestii jest przekręconych, nagiętych i zafałszowanych. Scenariusz wypadł mizernie, więc część osób stara się bronić tego filmu doskonałą muzyką, odwracając przy tym kota ogonem i szukając na siłę wymówki, że to film muzyczny, a nie biografia. Jeśli twórcy nie mieli pomysłu na całość to mogli zrobić musical czy coś w tym stylu i efekt byłby znacznie lepszy, bo koślawa fabuła stanowiłaby tło dla ścieżki dźwiękowej. Tutaj mamy do czynienia z filmem, gdzie fabuła powinna stanowić oś, a genialna muzyka powinna spinać całość, ale tak nie jest, więc oceniam go przez ten pryzmat. Ktoś ma inne zdanie od mojego? Ma do tego prawo, ale nie widzę sensu, by bronić słaby film na siłę.

Moim jedynym oczekiwaniem było to, że jeśli już powstaje film o tym zespole to, żeby mniej więcej trzymał się faktów i pełnił spójną całość w kwestii narracji. Czy to aż tak dużo we współczesnym kinie? Poważnie?

Za hardkorowego słuchacza uważam osobę, która zna wszystkie płyty danego zespołu, fakty z życia członków, początki formowania się grupy, perypetie związane z koncertowaniem i nagrywaniem materiałów. Jedni słuchają tylko muzyki, drudzy słuchają i interesują się wymienionymi przeze mnie aspektami, a trzeci słuchają wszystkiego co tylko leci w radiu nie wiedząc nawet kto jest wykonawcą.



PanKracjusz

Całkowicie się z tobą zgadzam, lepiej kupić sobie jakieś the best of, albo koncert na płytce, niż wydawać kasę na tego gniota. Po seansie czułem się jakby ten film wyszedł ze stajni Disney'a, film o zespole rockowym bez rock and roll'a, o wybielaniu reszty zespołu nie wspomnę. Cholera to mógł być naprawdę świetny film, na miarę The Doors, który na początku nie zrobił szału i został zjechany przez żyjących członków zespołu, przez imprezowe fakty które zostały w nim przedstawione, a po latach stał się kultowy. Maks się zawiodłem na tym co zobaczyłem w kinie, wiedziałem że historia będzie wygładzona, ale nie spodziewałem się takiego, aż mi się nie chce dalej pisać, plus dla tego filmu taki że żeby zapomnieć co obejrzałem kupiłem sobie platynową kolekcję the Best of Queen :-D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones