PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=619201}
7,9 228 681
ocen
7,9 10 1 228681
4,9 48
ocen krytyków
Bohemian Rhapsody
powrót do forum filmu Bohemian Rhapsody

Ja się pytam krytyków, szliście na film by poczuć fenomen Queen i usłyszeć ich niezapomniane utwory, zobaczyć jak powstawały itd czy być jak dziennikarze i szukać taniej sensacji i przez 3/4 filmu oglądać jak Freddie i innych muzycy Queen chlają, ćpają i balują ? Po co to ? Od tego są biografie, każdy to może przeczytać jak było, a taki film który trwa 135 minut powinien być widowiskiem takim jakim widowiskiem był Freddie, jakim był QUEEN !!! To nie powinien być ciężki dramat o muzyku który się zgubił w życiu, tylko właśnie to co dostaliśmy. Ok, jest kilka wielbłądów, jak to np. kiedy powstał utwór We Will Rock You, to razi po oczach, ale ogólny zarys scenariusza, pomysł na niego, jak ten film wyglądał jest dobry. Serio pamiętacie Freddiego bardziej jako gościa który balował i ćpał na imprezach niż jako wielkiego artystę ? Oczywiście nie można pomijać i wymazywać tych imprez z jego życia, ale też tego nie zrobiono bo film to w jakimś stopniu pokazuje i o tym mówi. Film jest za krótki by opowiedzieć całą historie Freddiego, jeśli chcecie opowiedzieć całą jego historie to trzeba by było zrobić jakiś miniserial, może by się udało. Moim zdaniem Bohemian Rhapsody jak najbardziej to jest udany projekt, jest to coś na co liczyłem, czyli Wielkie Widowisko Muzyczne, a nie znęcanie się nad Freddiem przez cały film.

ocenił(a) film na 4
PMRock

No i co? Zobaczyłeś jak powstawały te utwory? Przecież to było tempo ekspresowe i spłaszczone do minimum, mi się to nie podobało i gdy nie muzyka to film dostałby 1/10. Tyle było gadania w filmie jaki Queen był niestandardowy a film trwa 135 minut, już mogli pójść na całość i zrobić co najmniej 180 minut, i tak ludzie by przyszli. Skok na kasę i gdyby nie muzyka to ten film byłby jednym wielkim syfem.

ocenił(a) film na 7
chudinhom

Muzyka, Montaż, Kostiumy, Scenografia, CGI, Aktorstwo, faktycznie nic poza muzyką w tym filmie nie zasługuje na uwagę. Ponad 2 godziny to ekspresowe tempo ???? Przecież nawet jakbyś zrobił 5 godzinny film to i tak byś wszystkiego nie zmieścił i też byłoby marudzenie, że czegoś tam nie było. Kariera i życie Freddiego i wszystkich członków Queen była zbyt bogata by to wszystko zamknąć w jednym filmie, dlatego ja od początku byłem nastawiony do tego filmu tak by to było po prostu widowisko muzyczne i hołd w kierunku fenomenu Queen a nie kronika z życia Queen bo to drugie po prostu jest nie możliwe do wykonania.

ocenił(a) film na 4
PMRock

Więc gdyby to był film o nieznajomej Ci kapeli to też byś tak oceniał? Tak szczerze :)

ocenił(a) film na 7
chudinhom

Oceniłbym wyżej, dałem 9 właśnie dlatego, że było trochę wielbłądów w scenariuszu, ale on nie był w tym filmie dla mnie najważniejszy.

ocenił(a) film na 4
PMRock

1.Gdyby to nie był film bo Queen, tylko o fikcyjnym zespole, to film przeszedłby bez echa i mówiono by, że "ok, może być", bo sam w sobie bardzo przypomina schematyczną historyjkę rodem z filmów dla nastolatków o przyjaciołach, którzy robią muzykę, potem się kłócą, ale ostatecznie się godzą i grają sobie wesoło. a podczas oglądania średnio mogłem uwierzyć, że tak właśnie w tym zespole było.
Film powinien bronić się sam, a ten film głównie broni się faktem, że to film o Queen. Dodatkowo same postacie są mało interesujący (poza oczywiście Freddiem), przez co w sumie średnio nas obchodzi ich los. Takie Straight Outta Compton jest też filmem biograficznym, który teoretycznie też ma ten schemat, ale za to ma bardzo wyrazistych bohaterów, doskonale wie o jakim rodzaju grupy muzycznej mówi i został wykonany tak dobrze, że gdyby film opowiadał o fikcyjnym zespole, o fikcyjnych losach fikcyjnych bohaterów, to film nic nie straciłby z jakości. Czego nie można niestety powiedzieć o Bohemian Rhapsody, gdzie jak wspomniałem bez tego zespołu odbiór byłby znacznie chłodniejszy.

2.Film jest zaliczany do filmów biograficznych, więc lepiej byłoby, gdyby chociaż trochę zbliżyło się to do rzeczywistości. A tu przedstawiono to tak, jakby alkoholu pili mało, a narkotyków jeszcze mniej (na cały film jest chyba tylko jedna scena, gdzie widać że faktycznie te narkotyki są), kiedy wiemy, że prawda jest z goła inna. Co gorsza wątek choroby Freddiego, która powiedzmy sobie szczerze była tragedią dla niego, jest tu strasznie płytko poruszony. Wątek miał potencjał na pokazanie dramatu bohatera, a tu ostatecznie dostajemy " - Chłopaki mam AIDS i nie mówcie, że wam przykro - Jesteśmy z Tobą - To co gramy koncert? -Gramy." (oczywiście nie jest tak dosłownie, ale wiadomo o co chodzi)

Jednak ostatecznie nie jest to zły film, bo jednak Rami Malek jest tu świetny, film jest przyjemny w odbiorze ( no bo jednak słuchanie Queen w kinie to czysta przyjemność i ciary, a i nie jest nudno), a ostatnia scena koncertu na Wembleyu jest mistrzowsko odwzorowana.

ocenił(a) film na 7
Milka124

No mam troszkę inne zdanie, bo jednak oglądając film o Queen oczekiwania rosną, chcemy by ta historia była ciekawa bo tacy też byli członkowie Queen zwłaszcza Freddie, a jeśli to byłaby fikcyjna historia to inaczej podeszlibyśmy do tematu. Ogólnie to jest trudna dyskusja bo gdyby to nie był film o Queen to konstrukcja filmu na pewno też byłaby inna, a tutaj jednak tej historii trzeba było zmieścić mnóstwa a nie było dużo czasu.

ocenił(a) film na 4
PMRock

No to trzeba przyznać, że film dość ciężko jednoznacznie ocenić, przez to, że jest to jednak film o jednym z najważniejszych zespołów w historii muzyki. Tym bardziej, że jak mówisz, żeby można było pokazać coś więcej, to przydałoby się więcej czasu ekranowego.

ocenił(a) film na 5
Milka124

Kiedy oceniam film (nie tylko biografie) w pierwszej kolejności oceniam opowiedzianą historię, czy jest ciekawa, co chce mi przekazać. Dopiero potem jako wartości dodatnie (albo ujemne) ustalam, czy aktorzy się sprawdzili, czy sprawdzili się scenografowie, państwo od kostiumów i charakteryzacji, a w końcu ci od komputerowych efektów.
I to niestety muszę się z tobą zgodzić, bo w mojej ocenie opowiedziana historia jest płaska, a porównanie do filmów o nastolatkach bardzo trafne. Zaraz po seansie pomyślałam, że film jest zestawem scen-symboli wypełnionych przemowami niczym z "Hot shots". I racja, że gdyby nie chodziło o Queen odbiór filmu byłby zgoła inny.

ocenił(a) film na 7
ja_gosia

To zależy jaki film. Jeśli to jest dramat psychologiczny to wiadomo, że story i gra aktorska są najważniejsze, ale jak to jest film akcji, katastroficzny to ważne są efekty komputerowe, jak mamy do czynienia z filmami muzycznymi czy musicalami to ważna jest muzyka, scenografia czy kostiumy. Każdy gatunek filmowy charakteryzuje się czymś innym.

ocenił(a) film na 5
PMRock

Nie zgodzę się z tobą. Historia jest najważniejsza. Czym różni się dobry film fantasy od złego filmu fantasy, gdzie poziom nagromadzonych i jakościowo dobrych scen z efektami komputerowymi jest porównywalny? Opowiedziana historia! Czym różni się dobry film kostiumowy od złego filmu kostiumowego, gdzie w obu dopracowane do ostatnich szczegółów jest charakteryzacja i kostiumy bohaterów? Opowiedziana historia!
Ja wiem, że są filmy, które bazują na efektach specjalnych i tym zbierają w kinach spore grupy ludzi. Klasykiem są np. „Szybcy i wściekli”, gdzie nie jest istotna opowiedziana historia, ale to jak szybko jadą, jak wysoko przeskoczą przez most, a ostatnio (jak widziałam w zwiastunach), czy uda im się przelecieć przez wieżowiec, czy nie. Są to dla mnie tzw. „pornole”. Pierwszym „pornolem” był dla mnie Matrix od nr 2. Jak w pornolu szybkie zagajenie, żeby mogły się dziać inne ;) sceny, tak i w Matrixie – krótkie zagajenie, które nie opowiada żadnej historii, tylko prowadzi do tego, żeby mogły się dziać perfekcyjnie zrealizowane sceny walki. Oczywiście też obejrzę sobie np. Creed, chociaż zanim się zaczął film wiedziałam już jak on przebiegnie i jak się skończy, bo historia jest tak słaba, że aż boli. Oczywiście, że czasem obejrzę np. Szklaną pułapkę 5 i ubawię się absurdalnymi scenami katastroficznymi, z których Bruce wychodzi bez jednego siniaka i oczywiście docenię realizację komputerową filmu. I takie rozrywki są potrzebne, ale wtedy nie mówię, że to był dobry film.
Ale zaznaczam, jest to MOJA SUBIEKTYWNA ocena. To jest mój sposób patrzenia na kino. Może nawet jestem w mniejszości z takim pojmowaniem kina, czego dowodem są wysokie oceny dla wyżej wymienionych przeze mnie filmów. I tutaj przypomniał mi się widziany kiedyś żart rysunkowy podpisany: Jedzcie gówno! Tysiące much nie może się mylić! ;)

ocenił(a) film na 7
ja_gosia

Nie no masz racje, historia jest bardzo ważna w każdym filmie, tylko chciałem zauważyć, że zależnie od tego jaki jest gatunek filmowy ta historia może być troszkę mniej ambitna bo przykrywają ją inne rzeczy jak kostiumy, muzyka, efekty itd. Co do Matrixa to tylko chce zauważyć, że tam historia jest bardzo dobra, to nie jest tylko film bazujący na wtedy kapitalnych efektach specjalnych.

ocenił(a) film na 5
PMRock

Zawiodłam się :( Jakoś za szybko przyznałeś kobiecie rację ;) Oczywiście, jak to kobieta, lubię mieć rację i było super, tylko jakoś za szybko mi poszło ;) Baby nie zrozumiesz :D
Pozdrawiam serdecznie :)

PMRock

W takim filmie ważne jest, by nie robić laurki dla zespołu, a przedstawić jego rózne aspekty. Zarówno te pozytywne, jak i negatywne. Nie trzeba pokazywać wszyskich imprez, można spokojnie zrównoważyć imprezy z tymi momentami "chwały" Queen! A już przeogromnym minusem jest potraktowanie choroby Freddiego! Zamiast pokazać jego dramat, zrobiono z tego... w sumie nawet nie wiem jak to nazwać, ale straszliwie spłycono ten wątek.

Ja w filmie biograficznym chce oglądać prawdziwy Queen! A prawdziwy Queen i prawdziwy Freddie to też imprezy, alkohol i skandale. To co dostaliśmy tutaj to nudna laurka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones